Zawodniczki MKS Lublin rozgrywki PGNiG Superligi Kobiet rozpoczęły od wygranej 34:25 (18:16) z Eudobud JKS Jarosław. Przed meczem odbyło się wręczenie medali i pucharu za mistrzostwo Polski, zdobyte w sezonie 2019/2020.
Dla naszego zespołu było to pierwsze spotkanie o punkty, rozgrywane w hali Globus, od 27 lutego. Co ciekawe, wtedy także MKS mierzył się z drużyną z Podkarpacia.
– JKS to drużyna, która według mnie będzie czołówce ligowej tabeli. My jednak musimy udowadniać, że jesteśmy silniejsi – mówił przed środowym starciem szkoleniowiec biało-zielonych, Kim Rasmussen.
Premierową potyczkę nowego sezonu zaczęliśmy w składzie: Gawlik, Balsam, Gęga, Anastacio, Malović, Nocuń, Tatar. Autorką pierwszego trafienia była druga z wymienionych zawodniczek, która tym samym zdobyła bramkę przeciwko swojej byłej drużynie.
Początek spotkania był jednak bardzo wyrównany. Co za tym idzie po nieco ponad pięciu minutach, mieliśmy remis 3:3. Na pierwsze od stanu 1:0 prowadzenie wyprowadziła nas kilka chwil później pięknym trafieniem Jaqueline Anastacio, która rzuciła na 5:4. W 10. minucie ta sama zawodniczka zwiększyła naszą zaliczkę do dwóch goli.
Od tego momentu gra biało-zielonych wyglądała coraz lepiej. – Potrzebujemy tempa – mówił do swoich zawodniczek Kim Rasmussen. MKS po niespełna kwadransie spisywał się bardzo dobrze nie tylko w ofensywie, ale i w defensywie, gdzie świetne interwencje notowała m.in. nasza golkiperka, Weronika Gawlik. To wszystko złożyło się na czterobramkową przewagę, 10:6, w 15. minucie.
Wtedy jednak inicjatywę przejęły jarosławianki, a nieustępliwa postawa naszych zawodniczek w obronie doprowadziła do podwójnego wykluczenia. Konieczność gry w osłabieniu, sprawiła, że w 19. minucie przewaga MKS stopniała do jednego gola (11:10). Wtedy trener Kim Rasmussen zdecydował się poprosić o czas, co się opłaciło, bo kilka sekund później na 12:10 trafiła Natalia Nosek.
Mimo to przyjezdnym udało się doprowadzić do remisu, a po chwili nawet wyjść na prowadzenie. MKS jednak ta sytuacja tylko zmobilizowała. Biało-zielone błyskawicznie odrobiły bowiem straty z nawiązką i na przerwę zeszły z dwubramkową zaliczką, 18:16.
Początek drugiej połowy to nadal bardzo zacięta rywalizacja. Znacznie lepiej jednak wychodziły z niej gospodynie, które w 35. minucie, po golach Balsam i Anastacio, prowadziły 20:17. Na tym etapie spotkania w naszych szczypiornistkach widać było wielką motywację do odniesienia pierwszego w sezonie zwycięstwa. Systematycznie przekładało się to na wynik, bo MKS wkrótce wygrywał już różnicą czterech trafień, 22:17.
Podopieczne Kima Rasmussena błyszczały jednak nie tylko w ataku, ale i w obronie, nie dopuszczając rywalek do sytuacji rzutowych. Najlepiej świadczył o tym fakt, że w ciągu 12 minut drugiej części gry jarosławianki zdobyły tylko trzy gole. MKS natomiast zanotował w tym czasie siedem trafień. Ozdobą i zwieńczeniem tego etapu gry była koronkowa akcja Marty Gęgi i Durdiny Malović, zakończona golem na 26:19.
Na kwadrans przed końcową syreną zwycięstwo MKS było już niemalże pewne. Przez ostatnich 15 minut nasza drużyna jedynie potwierdzała swoją dominację i ostatecznie pokonała rywalki z Jarosławia 33:25. Najskuteczniejszą zawodniczką po naszej stronie była Marta Gęga, która na listę strzelczyń wpisała się siedmiokrotnie.
MKS Perła Lublin – Eurobud JKS Jarosław 34:25 (18:16)
MKS Perła: Gawlik, Wdowiak – Gęga 7, Anastacio 6, Szarwaga 5, Rosiak 4, Balsam 3, Malović 2, Tatar 2, Nosek 2, Gadzina 2, Królikowska 1, Nocuń. Kary: 16 min. Trener: Kim Rasmussen.
Eurobud JKS: Szczurek 1, Ciąćka – Matuszczyk 10, Żukowska 6, Donets 2, Nestsiaruk 2, Kozimur 2, Szczurek 1, Szymborska 1, Pietras 1, Guziewicz, Parandii, Strózik. Kary: 10 min. Trener: Reidar Moistad.
Sędziowały: Urszula Lesiak, Małgorzata Lidacka.
Widzów: 1200.
Źródło: MKS Lublin