Koszykarki Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin podziękowały swoim kibicom za 2023 rok w kapitalny sposób. W ostatnim domowym meczu w tym roku pokonały 1KS Ślęza Wrocław 73-61.
Po kilku pierwszych akcjach to przyjezdne wyszły na prowadzenie (2-6). Od samego początku obie ekipy wykazywały się bardzo wysoką skutecznością w ofensywie, przez co niemal każdy atak kończył się zdobyczą punktową. Ślęza utrzymywała niewielką przewagę, lecz wszystko zmieniło się w połowie kwarty, kiedy Kylee Shook i Bria Goss dały prowadzenie gospodyniom (16-13). Chwilę później efektownym rzutem za trzy popisała się Aleksandra Zięmborska, powiększając przewagę akademiczek (21-15). Pierwsze 10 minut biało-zielone zakończyły na prowadzeniu z ośmioma oczkami w zapasie (23-15).
Gospodynie świetnie weszły w drugą kwartę, utrzymując skuteczność z pierwszych minut, a równolegle nie dopuszczając wrocławianek do swojego kosza (29-15). Wraz z upływającym czasem rosła przewaga AZS-u UMCS (37-22). Spora w tym zasługa Elin Gustavvson, która w pierwszej połowie zdobyła 12 punktów. Świetna gra lublinianek miała bezpośrednie przełożenie na wynik pierwszej połowy, którą wygrały prawie dwudziestoma oczkami (44-25).
Pomimo wysokiego tempa, które narzuciły sobie mistrzynie Polski, nic nie wskazywało na to, że planują zwolnić. Gra akademiczek naprawdę mogła się podobać i pomimo nieustannych prób ze strony przyjezdnych, biało-zielone ciągle utrzymywały wysoką przewagę (53-33). W końcowych minutach trzeciej kwarty wydawało się, że Ślęza znalazła sposób na lublinianki, bo udało im się odrobić część strat (55-42). W defensywie AZS-u UMCS coraz częściej pojawiały się luki, a skuteczność zdecydowanie spadła. Ostatnią odsłonę gospodynie miały już tylko 8 punktów zaliczki (55-47).
Od początku czwartej kwarty obie drużyny walczyły punkt za punkt (60-51). Wtedy też świetnie prezentowała się Dominika Fiszer, której trafienie sprawiło, że szanse na odrobienie strat przez przyjezdne znacząco spadły (66-54). Na trzy minuty przed końcem meczu trójką popisała się Gustavsson, która była dzisiaj najlepszą koszykarką na parkiecie (71-56). Szwedka zaliczyła kolejne trafienia jeszcze przed syreną końcową i ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem biało-zielonych 73-61.
Ten mecz zdecydowanie nie należał do naszych najlepszych spotkań. Popełniłyśmy zbyt wiele błędów, zaliczyłyśmy za dużo strat. Dopiero w drugiej połowie udało się ograniczyć te mankamenty, ale było już za późno, żeby dogonić gospodynie. Na przyszłość z pewnością będziemy musiały popracować nad błędami, które dzisiaj były obecne w naszej grze – mówiła na konferencji pomeczowej Aleksandra Mielnicka, koszykarka 1KS Ślęzy Wrocław.
Oba zespoły wyszły dzisiaj na parkiet z bardzo dobrą energią, więc myślę, że to było naprawdę świetne widowisko dla kibiców. Trzeba przyznać, że zarówno my, jak i Ślęza wyszłyśmy dzisiaj gotowe na bitwę i z pewnością było to trudne starcie dla obu ekip – wyjaśniła Bria Goss, zawodniczka Polskiego Cukru AZS UMCS Lublin.
Gratulacje dla zespołu z Lublina, bo wygrał zespół, który miał więcej determinacji i mądrości. Natomiast my dzisiaj po prostu porażaliśmy głupotą. Tak naprawdę zagraliśmy dzisiaj 15 minut, bo całą pierwszą połowę przespacerowaliśmy i zostaliśmy skutecznie wyleczeni z łażenia po boisku – tłumaczył Arkadiusz Rusin, trener zespołu z Wrocławia.
Wiedzieliśmy, że przyjeżdża do nas zespół, który gra w tym sezonie bardzo dobrze. Przy naszych problemach obawialiśmy się tego meczu, ale chwała dla dziewczyn, że to wytrzymały. W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo mądrze, tak jak chcieliśmy. Musieliśmy ograniczyć punkty z szybkiego ataku i zbiórkę ofensywą w wykonaniu Ślęzy, a po tych elementach straciliśmy tylko 5 punktów, a zdobyliśmy 19. Cieszy mnie też rola Brii, która skutecznie ograniczyła Held – podkreślił Krzysztof Szewczyk, szkoleniowiec lubelskiej drużyny.
Źródło: AZS UMCS Lublin Fot. Elbrus Studio Autor: Michał Długosz