Szermierka choć nigdy w Lublinie nie była sportem numer jeden, to właśnie tej szlachetnej dyscyplinie zawdzięczamy jednego z dwóch w historii miasta mistrzów olimpijskich. Jeden z nich, Arkadiusz Godel nie mógłby marzyć o najwyższym laurze, gdyby nie ciężka praca Jana Janiszewskiego, prekursora sportowej szermierki w Lublinie.
„Ileż to już lat minęło? Trudno sobie nawet przypomnieć te najważniejsze szczegóły. Pamiętam, że najbardziej lubiłem startować w szabli, rzadziej w szpadzie. Były to chyba jakieś centralne zawody we Lwowie. Zdobyłem wówczas mistrzowski tytuł, a później ciągle utrzymywałem się wśród czołówki krajowej szermierzy.
Gdy tylko nadarzyła się okazja, wyjechałem do Poznania do centralnej szkoły gimnastyki i sportu. Kolejny kurs zakończył się zdobyciem instruktora szermierki. Nie zamierzałem na tym poprzestać. W późniejszym okresie, po dwuletnim kursie uzyskałem tytuł trenerski fechmistrza. Z tym nowym zasobem wiadomości wróciłem do Lublina i przez długi czas prawie aż do wojny uczyłem w szkołach wychowania fizycznego i szermierki.
Po II wojnie światowej Jan Januszewski pracował w dziale w.f. „Służby Polsce”. Organizował w powiatach lubelskich koła LZS i organizował pokazowe imprezy sportowe.
Od 1955 r. rozpoczął pracę w sekcji szermierki Akademickiego Związku Sportowego w Lublinie: „gdy zacząłem tam pracować, nie było tak jak to teraz się w sporcie zdarza. Na jednym treningu w sali było 60 chłopców. Wszyscy garnęli się do sportu, byli chętni, posłuszni, nikt nie grymasił. A swoją drogą: szermierka mało jest popularyzowana w lubelskiej prasie i radiu. W tej chwili mamy w województwie jedyną sekcję szermierczą: AZS Lublin, którą zdecydowanie wspierają władze sportowe. Bez ich pomocy i ta sekcja może by przestała istnieć. Dziś w AZS jest nas dwóch: ja i Andrzej Gottner.