Maciej Powała – Niedźwiecki – człowiek instytucja: niegdyś zawodnik, trener, selekcjoner reprezentacji Polski, dziś działacz, nauczyciel i historyk sportu przygotował kolejną książkę. Tym razem publikacja poświęcona dyscyplinie której oddał całe swe sportowe życie – rugby. Kilka dni temu książka “45 lat rugby w klubie “Budowlani” Lublin” trafiła w ręce czytelników. Z tej okazji autor udzielił krótkiego wywiadu redakcji portalu www.kronikasportu.lublin.eu
Redaktor: Rugby w Lublinie kojarzone jest nie bez powodu niemal wyłącznie z klubem Budowalni Lublin. Klub świętował kilka dni temu jubileusz 45-lecia powstania, jednak tradycja rugby w naszym mieście jest o wiele dłuższa. Jakie były początki?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Władze Głównego Komitetu Kultury Fizycznej przychylnie ustosunkowały się do nowej dyscypliny, efektem było rozporządzenie Włodzimierza Reczka z 14 grudnia 1955 o wprowadzeniu rugby w poczet oficjalnie uprawianych w Polsce dyscyplin sportowych. Zainteresowanie rugby przerosło najśmielsze oczekiwania twórców. Na kurs zorganizowany przez GKKF przyjechał znany czeski trener Alfons Zeda, który przez dwa tygodnie od świtu do nocy uczył 60 przyszłych instruktorów podstaw gry. Po kursie powstało w Polsce 28 drużyn, w tym sekcja w Lubliniance założona w 1956 roku przez Bolesława Skirmunta. Zespół występował tylko w roku 1956 grając w lidze okręgowej i Pucharze Sportowca. Na początku 1957 roku sekcję rozwiązano a zawodnicy przeszli do AZS Lublin. Rugby w klubie akademickim zakładali: Bolesław Skirmunt, Stanisław Romanica, Henryk Kreczkowski, Roman Małyszek. Drużyna występowała do roku 1962 w najwyższej klasie rozgrywkowej, w kolejnym roku już nie przystąpiła do rozgrywek.
Redaktor: 13 lat po rozwiązaniu sekcji rugby w AZS Lublin, dyscyplina ta powróciła do miasta nad Bystrzycą w wielkim stylu. Jak do tego doszło i dlaczego sekcja powstała akurat przy KS „Spójnia” LSM?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Oficjalnie KS „Budowlani” Lublin powstał w grudniu 1974 roku, dlaczego akurat na bazie Spójni, nie wiem. Na początku 1975 roku w lubelskiej prasie ukazały się informacje o powstaniu w mieście nowego klubu sportowego. Założono dwie nowe sekcje: kajakową i rugby. Inicjatorem powstania sekcji rugby był przybyły z „Lechii” Gdańsk Leszek Naskręt, który objął funkcję sekretarza. W ramach działania resortu budownictwa otrzymał zadanie stworzenia solidnego klubu sportowego w Lublinie. Wyraził zgodę, ale postawił warunek, że w klubie musi być sekcja rugby.
Redaktor: Budowalni Lublin to prawdziwa „kopalnia” talentów i reprezentantów Polski. Jest to prawdziwy fenomen w lubelskim sporcie. Czy to kwestia wyjątkowego zaangażowania trenerów i świadomość młodych graczy, że reprezentują tak zasłużony klub?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Myślę, że to świadomość i tradycja. Przez wiele lat rugby w Polsce było amatorskie, nie było transferów (ewentualnie na czas studiów), kto nie szkolił ten nie grał. W końcu pojawiły się pieniądze. Bogate kluby zaczęły podbierać zdolnych zawodników, najpierw kluby górnicze do odbycia zastępczej służby wojskowej, a później te, które mogły zaproponować wynagrodzenie dla zawodników. W Lublinie był z tym problem. Żeby funkcjonować trzeba było szkolić. Można powiedzieć „więcej wlewać niż się wylewa”. To się opłacało i opłaca. Jesteśmy bardzo mocnym ośrodkiem szkolenia, kolejni trenerzy zajmujący się dziećmi i młodzieżą podchodzą do tego z ogromnym sercem i zrozumieniem.
Redaktor: Maćku, jesteś prawdziwą legendą polskiego rugby. Jak trafiłeś akurat do tej dyscypliny, a nie np. koszykówki, choć masz za sobą wspólną grę z samym Kentem Washingtonem?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Jak większość zawodników starszego pokolenia przez przypadek. Zawsze ciągnęło mnie do sportu, od podwórkowej piłki, przez koszykówkę, a skończyło się na rugby. Byłem (i jestem) fanem basketu, próbowałem swoich sił, trochę w „Lubliniance”, bardzo krótko w „Spójni”, ale dopiero na studiach w Białej Podlaskiej grałem w lidze międzywojewódzkiej (dzisiejsza II liga), tam również miałem przyjemność wystąpić w pokazowych meczach u boku legendarnego Kenta Washintona. Pod koniec 1974 roku przeczytałem w gazecie, że w Lublinie powstaje nowy klubu sportowy i będą dwie nowe sekcje: kajakarstwo i rugby. O tym drugim sporcie niewiele (albo nic) nie wiedziałem, a ponieważ sporo pływałem z ojcem i bratem turystycznie kajakami, poważnie myślałem o rozpoczęciu przygody z wiosłem. Na wiosnę 1975 roku (marzec, może kwiecień) kolega z klasy ze szkoły średniej powiedział mi, że chodzi na rugby, jest fajnie i żebym przyszedł spróbiwać. Smaczku dodaje fakt, że treningi odbywały się na bocznym boisku piłkarskim, dawnej „Spójni” (dzisiaj jest tam kościół, a na płycie głównej stoi budynek ZUS-u), około 50 metrów od mojego domu (mieszkałem na Rymwida). Poszedłem, spróbowałem, spodobało się i zostałem przez kolejne 45 lat (kolega, który mnie namówił, zrezygnował po trzech miesiącach). Pierwszego treningu nie pamiętam, ale pamiętam, że dużą ich część prowadził Krzysiek Mikiciuk, który wcześniej grał w rugby w „Mazovii”, bo nasz trener Jan Jagieniak był jeszcze związany z Warszawą i dopiero w wakacje przyjechał na stałe do Lublina. Bywało nas na treningu po 30 i więcej, a piłki były dwie, więc żeby podać ją w wachlarzu, trzeba było się sporo naczekać. Za szatnie służył barakowóz z pobliskiej budowy, a za prysznic gumowy wąż zwany szlauchem, oczywiście z zimną wodą (bo na budowie gorąca nie była potrzebna).
Redaktor: Maćku, jesteś historykiem sportu o wyjątkowej skali wiedzy posiadający dorobek wydawniczy, którego nie powstydziłby się nie jeden zawodowy pisarz. Skąd w Tobie ta pasja? Masz już pomysł na kolejną książkę?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Historykiem to za mocne słowo, mogliby się obrazić historycy z wykształcenia. Raczej sympatykiem sportu z zamiłowaniem do statystyk i tradycji. A kibicem jestem od ponad 50 lat. Moje początki publicystyczne to pozycje metodyczne do rugby. Przez wiele lat byłem Kierownikiem Wyszkolenia Polskiego Związku Rugby. W 2000 roku wspólnie z Andrzejem Kwiekiem napisaliśmy książkę o plebiscytach Kuriera Lubelskiego na najlepszego i najpopularniejszego sportowca Lubelszczyzny. W 2003 wspólnie z Jackiem Wierzbickim wydaliśmy Encyklopedię Polskiego Rugby i tak się uzbierało 25 pozycji. O kolejnej książce nie myślę, …śmieję się, że to już ostatnia (tak dzieje się przynajmniej od 7 pozycji), ale może coś jeszcze się przydarzy…
Redaktor: Powiedz proszę, gdzie możemy zdobyć Twoją najnowszą publikację?
Maciej Powała – Niedźwiecki: Po książkę odsyłam do KS Budowlani Lublin, kontakt przez stronę internetową lub stronę na facebooku.
O Macieju Powale – Niedźwieckim: absolwent AWF w Białej Podlaskiej (1981). Zawodnik KS „Budowlani” Lublin sekcji rugby (1975-1987), koszykarz AZS AWF Biała Podlaska (1977-1979). Trener klasy mistrzowskiej w rugby. Wieloletni szkoleniowiec w „Budowlanych” Lublin i reprezentacji Polski (1989-2000). Trener Roku Polskiego Związku Rugby (1990-1993, 1998), Sędzia Roku PZR (1988). Autor wielu prac poświęconych głównie ulubionemu rugby, ale także historii sportu (m.in. „40 lat sekcji rugby w KS Budowlani Lublin” (2015), „Reprezentanci Polski w rugby XV w latach 1958-2017” (2017), współautor – z Andrzejem Kwiekiem – „Sportowych asów Lubelszczyzny” (2000), „Encyklopedii polskiego rugby (2004, supl. 2007, 2010, wspólnie z Jackiem Wierzbickim), „Lubelscy Olimpijczycy” (2018, wspólnie z Dariuszem Słapkiem i Pawłem Markiewiczem). Sportowy felietonista „Kuriera Lubelskiego”. Prezes Lubelskiego Okręgowego ZR (2001-2009, od 01.01.2012-). Sternik jachtowy, kajakarz.
Rozmowa przeprowadzona przez Pawła Markiewicza 11 października 2020 r.