Lubelscy kibice piłkarscy doczekali się występu swoich ulubieńców w najwyższej klasie rozgrywkowej. Dokonał tego Motor Lublin 17 sierpnia 1980 r., podejmując na własnym stadionie zawodników klubu Zagłębie Sosnowiec.
Ciepłe, niedzielne popołudnie dn. 17 sierpnia 1980 było tym na co czekało dziesiątki tysięcy kibiców Motoru Lublin. Równo 30 lat po powołaniu klubu RKS zawitał do “piłkarskiego nieba” i w pierwszym meczu nowego rozdziału w historii drużyny podejmował słynne Zagłębie Sosnowie. Już kilka godzin przed pierwszym gwizdkiem sędziego Alojzego Jarguza trybuny stadionu przy al. Świerczewskiego zaczął być wypełniany, aż osiągnął swój limit 20 tyś, kibiców, którzy w atmosferze ogólnej euforii powitali bohaterów dnia.
Na boisko wybiegli:
W drużynie Motoru: Kalinowski – Wójtowicz, Cypka, Dębiński, Szczeszak – Pop, Mącik, Wiater (zastąpiony w 81 min. przez Kowalskiego), Jagiełło – Przybyła (zastąpiony w 73 min. przez Świętka), Lorenc. – trenerem był Bronisław Waligura
W barwach Zagłęgia: Bęben – Zarychta (od 46 min. Lula), Goszlecht, Koterwa, Rudy – Sączek (od 46 min. Dworczyk), Tochek, Sączek – Mikołajow, Mazur, Koczuba. – trenerem był Andrzej Strejlau.
Przed rozpoczęciem spotkania na murawie stadionu odbyła się ceremonia powitania Motoru w I lidze. Stało się to poprzez przekazanie pamiątkowego Pucharu prezesowi klubu Władysławowi Królowie przez Zbigniewa Kalińskiego,Sekretarza Generalnego PZPN. Chwilę później oficjalnie podziękowano za lata gry bramkarzowi Adamowi Suszce, który mając walny wkład w awans swojego klubu, nie opuszcza go, a obejmuje funkcję kierownika technicznego Motoru.
Wydawać by się mogło, że mecz rozpocznie się od klasycznego rozpoznania przeciwnika przez zawodników obu stron, choć już w pierwszej minucie debiutanci w osobach Popa, który otrzymał celne podanie od Lerenca oddał w pełnym biegu silny starzał, po którym bramkarz Zagłębia zmuszony był do pierwszej tego dnia “robinsonady.” W 11 minucie swojej szansy nie wykorzystał Przybyła (Motor), a w 13 Geszlecht (Zagłębie) o mało nie skierował piłki głową do własnej bramki. Tuż przed przerwą Sączek próbował uzyskać prowadzenie dla zespołu gości, ale świetnie dysponowany Kalinowski skutecznie mu to uniemożliwił.
Po zmianie stron mecz nabrał jeszcze większego kolory, ale na pierwszą bramkę trzeba było czekać aż do 69 min., kiedy to Cypka uderzeniem głową wprawił w euforię dwudziestotysięczny tłum zgromadzony na stadionie. Idąc za ciosem, już w 71 minucie po akcji Mącika, minimalnie (strzałem z 30 m.!)przestrzelił Wiater. Szczęście trwało jednak tylko 3 minuty, ponieważ “rozprężona” drużyna Motoru nie upilnowała Zbigniewa Sączka, który w 71 minucie po podaniu Luli zdobył silnym strzałem pod poprzeczkę zdobył bramkę wyrównującą.
Mecz zakończył się zasłużonym remisem 1:1.
Po pierwszej kolejce spotkań RKS Motor Lublin zajmował 7 miejsce w tabeli I ligi.
Trener Bronisław Waligóra oceniając swoich podopiecznych mówił: “Mecz był dla piłkarzy Motoru próbą wytrzymałości psychicznej – jak wypadną w rywalizacji z rutynowanym zespołem I ligi. Nie mamy tak doświadczonego zespołu jakim jest Zagłębie, w którym kilku piłkarzy – Mazur, Rudy, Mikołajów nadaje ton grze.Motor opiera się na tych zawodnikach, którzy wywalczyli awans, bo przecież Szczeszak i Cypka nie są wielką rewelacją. Wynik dzisiejszego meczu jest jak najbardziej zasłużony i sprawiedliwy. Oczywiście myślałem o zwycięstwie, ale Mącik i Wiater nie spełnili należycie zadań, które im postawiłem. Nie potrafili zasilić ataki dokładnymi podaniami, oddając rywalom środek pola.
Obserwujący mecz ówczesny trener kadry narodowej Ryszard Kulesza podsumował spotkanie: “Mecz mógł się podobać. Obydwa zespoły przeprowadziły dużo ciekawych akcji. Więcej z gry miał niewątpliwie Motor, lecz brak doświadczenia przeszkodził mu w odniesieniu zwycięstwa. Widać to było szczególnie po zdobyciu przez Motor bramki. Chwilę rozliźnienia, brak pełnej koncentracji, błyskawicznie wykorzystali zawodnicy Zagłębia. (..) Z piłkarzy (..) najbardziej podał mi się napastnik Motoru Lorenc, który stracił wprawdzie kilka razy piłkę, ale widać było, że potrafi zachować się na boisku. Wydaje mi się, że Motor gdy nabierze większej pewności siebie, powinien z powodzenie walczyć o utrzymanie się w ekstraklasie. Tym bardziej, że trener Bronisław Waligóra wymaga dużo zarówno od siebie jak i od zawodników.