Na czwartkowy mecz ostatniej kolejki fazy grupowej rozgrywek EuroCup, koszykarki Pszczółki Polski Cukier AZS UMCS Lublin pojadą w mocno okrojonym składzie. To za sprawą pozytywnych testów na obecność koronawirusa w ekipie lubelskiej.
Jak zapewnia prezes AZS UMCS Lublin – Rafał Walczyk, stan zdrowia wszystkich jest na bieżąco monitorowany:
Osoby z wynikiem dodatnim zostały odizolowane od zespołu. Cały czas są pod opieką sztabu medycznego. Ich stan jest monitorowany.
Bez wątpienia sytuacja bardzo komplikuje walkę o awans do kolejnej fazy EuroCup. Jeśli lublinianki chcą się w niej znaleźć, w czwartek muszą wygrać. Pszczółki mimo kłopotów nie zamierzają się poddawać.
Spotkania w Mińsku nie da się przełożyć, bo nie ma innego terminu na jego rozegranie. Możemy albo oddać je walkowerem, albo pojechać w ósemkę i zagrać w duchu sportowej rywalizacji. Wybieramy to drugie rozwiązanie. Na pewno będziemy walczyć o zwycięstwo. W takich realiach żyjemy, musimy mieć tego świadomość. W walce o awans będziemy jeszcze bardziej niż zazwyczaj potrzebować wsparcia ze strony naszych kibiców – dodaje Rafał Walczyk.
Czwartkowego meczu Pszczółek przełożyć się nie dało, ale klub z Lublina wystąpił do władz Energa Basket Ligi Kobiet o zmianę terminu najbliższego, niedzielnego meczu ligowego z Polonią Warszawa.
W podobnych sytuacjach liga przychylała się już do próśb klubów, zatem liczę, że podobnie będzie i tym razem – mówi prezes Walczyk
Źródło: AZS UMCS Lublin/ Kamil Wojdat