Lubelskie Dziki przełamały serię trzech meczów bez wygranej w najbardziej odpowiednim momencie. Akademicy w ramach 1/16 Pucharu Polski pokonali będącą w głębokim kryzysie Gwiazdę Rudę Śląską 6-4. W kolejnej rundzie zmierzą się z kimś z pary NEXX Goczałkowice-Zdrój vs Profi Sport Wrocław.
Przed meczem, mimo że to Gwiazda gra klasę wyżej od AZS-u, to gospodarze wydawali się być faworytem. Futsaliści z Górnego Śląska w ostatnich tygodniach przeżywają prawdziwy kryzys organizacyjno-sportowy. Z zespołem kontrakty rozwiązało kilku kluczowych graczy i trudno było oczekiwać, że ta sytuacja nie będzie miała znaczenia dla losów meczu pucharowego w Lublinie.
Pierwszy jego fragment nie wskazywał na żadną ze stron. Ale w 4. minucie efektownym wolejem z lewej strony pola karnego popisał się Marcin Ostrowski. Bramkarz rywali był bez szans. Dziki prowadziły 1-0. Gwiazda ruszyła do przodu, ale miejscowi bardzo konsekwentnie grali w defensywie. Na prawym skrzydle ciężar gry na swoje barki próbował brać Bartosz Siadul. Jednak brakowało konkretów po stronie bardzo osłabionego w ostatnich tygodniach ekstraklasowego rywala z Rudy Śląskiej. Przed świetną okazją po stronie miejscowych w 9. minucie meczu stanął Jakub Wankiewicz, ale obronną ręką wyszedł goalkeeper gości. Dobitka Michała Ostrowskiego była niecelna. Chwilę później rzut wolny z okolic dziesiątego metra mieli przyjezdni. Mocno uderzał Siadul, ale dobrze z tą próbą poradził sobie Paweł Furtak, który zastępował nieobecnego tego dnia w ekipie Dzików Adriana Parzyszka. Na parkiecie więcej składnych akcji przeprowadzali zielono-biali. Po jednej z nich mocnego uderzenia z prawej strony boiska próbował Tomasz Ławicki, ale było ono bardzo niecelne. Wydawało się, że akademicy kontrolują mecz, ale niespodziewanie w 15. minucie wyrównał Piotr Hiszpański (1-1). W sytuacji oko w oko, płaskim strzałem pewnie posłał futsalówke obok bezradnego Furtaka. Gdy już zbliżaliśmy się do przerwy, dziesięć sekund przed ostatnią syreną prowadzenie Gwieździe dał Siadul (1-2). Przy takim wyniku zespoły schodziły do szatni.
Po powrocie na parkiet lepiej poczynali sobie goście, ale Furtak radził sobie z ich próbami. Po pięciu minutach Dziki w zasadzie nie miały na koncie żadnej dobrej okazji. Dopiero uderzenie Marcina Ostrowskiego wymagało interwencji Sobiecki. Ten błyskawicznie wznowił grę i bramce akademików zagroził Siadul, ale skończyło się tylko na rzucie rożnym. W 28. minucie akcją indywidualną popisał się grający trener Dzików ‒ Konrad Tarkowski. Wykończył ją strzałem typowo futsalowym, z palców, i w hali Globus mieliśmy remis 2-2. To wyraźnie napędziło lublinian, którzy zdecydowanie mocniej zaczęli napierać do przodu. Efekty przyszły szybko. W 31. minucie kapitalną asystą nad obroną rywali ‒ ze środka boiska popisał się Jakub Wankiewicz, a piłke do siatki skierował Tomasz Sekrecki (3-2). Zaledwie chwilę później było już 4-2! Futsalówkę wstrzeloną z lewej strony na gola zamienił najlepszy strzelec zespołu ‒ Wankiewicz. Worek z bramkami został rozwiązany. Wynik na 5-2 podwyższył Łukasz MIetlicki. W 35. minucie autorem szóstej bramki został Tomasz Godyński (6-2). Losy rywalizacji wydawały się przesądzone. Przyjezdni zdołali jednak zmniejszyć straty do dwóch goli na dwie minuty przed końcem (6-4), ale to wszystko na co było ich stać. Przedłużonego karnego nie wykorzystał Siadul. Gdyby udało mu się pokonać Furtaka, mielibyśmy ogromne emocje w ostatniej minucie. Tak się jednak nie stało.
AZS UMCS Lublin ‒ Gwiazda Ruda Śląska 6-4 (1-2)
AZS UMCS Lublin: Paweł Furtak, Tomasz Ławicki, Michał Ostrowski, Łukasz Mietlicki (33’), Jakub Wankiewicz (31’), Przemysław Hajkowski, Damian Stelmaszuk, Marcin Ostrowski (4’), Grzegorz Fularski, Konrad Tarkowski (22’), Tomasz Sekrecki (31’), Tomasz Godyński (6-2).
Gwiazda Ruda Śląska: Patryk Lawacz, Patryk Widuch, Mateusz Dynek (38’), Hubert Szaraniec, Jakub Naleśnik, Danies Sobecko, Mateusz Węgrzyn, Bartosz Siadul (20’, 37’), Kamil Wojciuch, Piotr Hiszpański (15’), Mateusz Świerczyński, Olaf Białek.
Źródło: AZS UMCS. fot. Michał Piłat. Autor: Kamil Wojdat