Po trzech porażkach z rzędu nadeszła ostateczna próba. Motor Lublin miał zmierzyć się u siebie z Wisłą Kraków. Choć trener Bronisław Waligóra zapowiadał walkę o zwycięstwo do samego końca, mecz przeszedł do historii jako kolejny w którym Motor stracił aż 5 bramek. 12 kolejka rozgrywek o Mistrzostwo Polski nie napawała optymizmem na zaledwie trzy kolejki przed końcem rundy jesiennej.
Ostatnia porażka z piłkarzami Bałtyku Gdynia bolała szczególnie, bo Motor uległ po bardzo dobrym spotkaniu. W Gdynii pozostali serca na boisku, dlatego też kibice w Lublinie oczekiwali wielkiego odrodzenia zawodników Bronisława Waligóry. Oczekiwania były tym wyższe, ponieważ ostatni mecz u siebie przegrali aż 0:5 z warszawską Legią.
Mecz wielkich nadziei rozpoczął się w wyjątkowo niekorzystnej aurze. Padający śnieg z deszczem, twarde, nierówne i śliskie boisko sprawiały, że piłkarze musieli poświęcić bardzo dużo sił, aby zagrać spotkanie na oczekiwanym przez kibiców poziomie. Ponad to, kluczowe w takich warunkach było też wyszkolenie techniczne zawodników, a tu bezwzględną przewagę posiadali Wiślacy.
Początek spotkania nie zapowiadał pogromu. Choć od pierwszego gwizdka widoczna była różnica w umiejętnościach, wola walki w piłkarzach klubu Motor Lublin rekompensowała wspomniane braki. Po 13 minutach gry to właśnie piłkarze FSC mieli pierwszą akcję mogącą zakończyć się bramką, ale Przybyła nie wykorzystał niemal 100% okazji.
Od 30 min. meczu wiślacy stopniowo zaczęli zdobywać przewagę. Opanowali oni środkową strefę boiska i każdej nadarzającej się okazji groźnie kontratakowali. W 40 min. po rzucie rożnym w wykonaniu Iwana piłkę otrzymał Targosz, dośrodkował w pole karne, a Michał Wróbel, głową strzelił pierwszą bramkę dla Wisły. Ten sam zawodnik z podania Kmiecika zdobył drugiego gola w 53 min. po fatalnym błędzie Kalinowskiego. Po tym kiksie został chwilę później zastąpiony przez młodszego Dariusza Opolskiego. Nie na wiele to się zdało, wiślacy bowiem „szli za ciosem”. Dwukrotnie celnymi uderzeniami popisał się w 75 i 83 min. „król strzelców” ubiegłego sezonu Kmiecik.
Ostateczny cios zadał.. piłkarz Motoru Wójtowicz, który efektowną główką umieścił piłkę we własnej bramce.
Resztki honoru Motor Lublin zachował dzięki zimnej krwi Lorenca, ustalającego wynik na 1:5 dla piłkarzy klubu Wisła Kraków.
Powiedzieli po meczu:
Lucjan Franczak: Udało się nam „uśpić” piłkarzy Motoru, a strzelone bramki były efektem naszej gry „do końca”. Wystąpiliśmy niemal w optymalnym zestawieniu, dzięki temu mogliśmy stosować urozmaiconą grę. Poza tym trzeba podkreślić, że moja drużyna wreszcie zaczęła walczyć czego kolejny dowód był właśnie tu w Lublinie. Reasumując pojedynek był twardy, prowadzony w trudnych warunkach, obejrzenie aż sześciu goli na pewno satysfakcjonuję kibiców. Odniesione zwycięstwo pozwala nam piąć się „w górę” i powinno być coraz lepiej.
Bronisław Waligóra: Z przebiegu gry nie zasłużyliśmy na tak wysoką porażkę. Duży wpływ na postawę mojego zespołu miała absencja Mącika i Szczeszaka. Wisła zaprezentowała b. dokładny i efektywny futbol.
Drużyny zagrały w składach:
RKS Motor Lublin: Kalinowski (zastąpiony w 56 min. przez Opolskiego), Fiuta, Chaberek, Wójtowicz, Dębiński, Świętek, Pop, Walczak, Wiater, Przybyła (zastąpiony w 70 min. przez Jagiełłę), Lorenc.
Żółta kartka: Wójtowicz
Wisła Kraków: Holocher, Motyka, Budka, Skrobowski, Targosz, Lipska (zastąpiony w 77 min. przez Nawrockiego), Kapka, Iwan, Kmiecik, Wróbel
Trener: Lucjan Franczak
RKS Motor Lublin – Wisła Kraków 1:5 (0:1)
Bramkę do Motoru zdobył: Lorenc w 90 min.
Bramki dla Wisły zdobyli: Wróbel w 41 min., Wróbel w 54 min., Kmiecik w 75 min., Kmiecik w 83 min., Wójtowic (samobójcza) w 84 min.
Sędziował: Kazimierz Kwiatkowski (Katowice)
Widzów: 14 000
Po zakończeniu dwunastej kolejki rozgrywek o Mistrzostwo Polski Motor spadł na dziesiąte miejsce. Pozycję lidera zajmował Widzew Łódź, przed Szombierkami Bytom i Legią Warszawa. Tabelę zamykała Odra Opole za Górnikiem Zabrze i Lechem Poznań.
W następnej kolejce Motor zmierzyć się miał u siebie z Ruchem Chorzów.