Celem badań historyka sportu jest przede wszystkim ocalenie od zapomnienia pamiątek i relacji dotyczących dziejów lubelskiej kultury fizycznej. Jednocześnie charakter specyfika działalności nie wyzwala potrzebę wykorzystania istotnych źródeł jakim są zarządzenia, rozporządzenia, raporty, sprawozdania i inne materiały wytworzone przez administrację publiczną. Materiały te przechowywane są w Archiwum Państwowym, ale również archiwach centralnych zarówno cywilnych jak i wojskowych.
Poniżej chciałbym przedstawić opis dokumentu będącego instrukcją Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego w Lublinie nr. 11544/45/M.T przy Komitecie Wojewódzkim Polskiej Partii Robotniczej z dnia 17 września 1945 roku, dotyczącego „Sprawy odbudowy urządzeń gimnastyczno – sportowych (przy) współpracy z młodzieżą” syg.136.
Dzięki dziesiątkom prac, filmów, zdjęć, albumów większość z nas jest w stanie sobie wyobrazić skalę zniszczeń jaką pozostawili po sobie Naziści przez prawie pięć lat niechcianego „pobytu” w gościnnych progach naszego miasta. Każdy z nas zna również późniejszą historię koziego grodu, czyli wkroczenie doń Armii Czerwonej i powołanie Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego (dalej PKWN), którego zadaniem powierzonym bezpośrednio od I Sekretarza WKP(b), Wszechzwiązkowej Partii Komunistycznej (bolszewików) Józefa Stalina, było utworzenie zalążka polskiej państwowości sterowanej przez namiestników dyktatora Związku Radzieckiego.
PKWN i jego następny zmierzyć się mieli z problemami bezwzględnie każdej natury. Począwszy od problemów z aprowizacją, po ocenę zniszczeń i odbudowę infrastruktury, również sportowej. 17 września 1945 roku Kuratorium Oświaty opisuje problem słowami:
Ograbione doszczętnie sale gimnastyczne, zniszczone boiska i urządzenia sportowe, zaniedbany w wysokim stopniu rozwój fizyczny, a co za tym idzie – niski poziom usprawnienia fizycznego młodzieży, to rzeczywistość przed którą stajemy u progu nowego roku szkolnego.
Tekst opisuje skalę zniszczeń, która mogłaby poza wszelką wątpliwością była ogromna, jednocześnie nie można nie wspomnieć o stosunku Niemców do kultury fizycznej. Organizowali oni zawody i turnieje, rzecz jasna jedynie dla osób „aryjskiego” pochodzenia, oraz podjęto decyzję o budowie nowego obiektu – stadionu przy ulicy Ogrodowej 4 na potrzeby miejscowego SS.
Lokalizacja ta wybrana została nieprzypadkowo i była raczej banalna gdyż znajdowała się w pobliżu niemieckiej dzielnicy (mowa rzecz jasna o Śródmieściu). Nie jesteśmy wstanie potwierdzić innego powodu umiejscowienia na Wieniawie nowego obiektu, a jest nim obecność Kirkutu – cmentarza żydowskiego, który miał się tam znajdować, aby ponownie zamanifestować swój stosunek dla i tego nękanego i wymordowywanego nieopodal (na Majdanku) narodu. Zgodnie z relacjami, nagrobków użyto jako budulca do fundamentów. Obiekt do dziś (po oczywistej przebudowie, służy do dziś klubowi Lublinianka) i jest jednym z najpiękniej położonych stadionów w Polsce. Widzimy więc, że okupanci dbali o rozwój fizyczny, lecz jedynie swój własny, gdyż w ich interesie nie leżało wypracowanie w młodych ludziach wartości przekazywanych poprzez sport, a bardzo trafnie ów niezaprzeczalny fakt dobiera w słowa pracownik Kuratorium w 1945 roku:
„Dzieło zniszczenia zostało przeprowadzone z żelazną, germańską konsekwencją, warunki do pracy w zakresie wychowania fizycznego dziatwy i młodzieży przestały istnieć”.
Treść dokumentu powstałego już po opuszczeniu miasta przez Niemców, ich obecność opisuje następująco:
Rzeczywistość ta to smutny efekt pięcioletniej, świadomie, celowo i konsekwentnie przeprowadzonej polityki hitlerowskiego okupanta, który pragnąc zniszczyć w zarodku wszelka polską myśl odwetu i zemsty na narodzie niemieckim za dokonania w Polsce zbrodnie, uderzył przede wszystkim w podstawy życia i ruchu boiskowego polskiej młodzieży usuwając z programu okupacyjnej szkoły godziny wychowania fizycznego i niszcząc wszystkie urządzenia gimnastyczno – sportowe. (…) Ogół naszej młodzieży wyszedł jednak z okresu ciężkiej i barbarzyńskiej okupacji obronna ręką”.
Jestem daleki od pozytywnego oceniania sposobu prowadzenia polityki wewnętrznej ( w tym szkolnictwa) przez nowy obóz rządzący wywodzący się bezpośrednio zza wschodniej granicy, jednocześnie obowiązek historyka nakazuje mi to przemilczeć i ukazać fakty. Owym faktem jest próba podjęcia odbudowy zniszczonego państwa i podniesienia morale zdruzgotanego narodu. Dziś wiemy, odwołując się choćby do pozycji sportu w strukturach urzędów, że traktowany był jako element propagandy i co wydaje się naturalne, środkiem do celu jakim było chwilowe odwrócenie uwagi obywateli od wszechobecnej biedy i zgliszczy. W przypadku młodzieży szkolnej przesłanki były inne, chodziło zapewne o przygotowanie do pracy w komunistycznej rzeczywistości ludzi zdrowych i sprawnych fizycznie. Przytoczony poniżej fragment pozwala wierzyć w intencje (nie podejmuję się oceny ich prawdziwości) nowej władzy:
„Zdrowy instynkt i – może podświadome – zrozumienie wartości zdrowotno – wychowawczych ruchu i życia sportowego kieruje ją z powrotem na zdewastowane tereny sportowe, te jednak, ze zrozumiałych przyczyn przy obecnym ich stanie zniszczenia, nie pozwalają na pełnowartościowe zorganizowanie pracy w zakresie wychowania fizycznego i sportu. To też właściwe rozwiązanie tej kwestii, a mianowicie odbudowa urządzeń gimnstyczno – sportowych i uniemożliwienie zorganizowania i prowadzenia pracy w-f w szkołach jest nakazem chwili!”
Wychowanie młodzieży to przede wszystkich obowiązek społeczny starszych pokoleń. Odpowiednie przygotowanie ich do wejścia w dorosłe życie leży gestii zarówno rodziców jak i organów administracji publicznej zobowiązanych do opieki nad oświatą. W czasach II Wojny Światowej ta wydawałoby się naturalna konsekwencja była mocno zachwiana. Okupantowi nie zależało na wykształceniu młodych Polaków, ponieważ nie oni mieli „robić karierę” w powojennej rzeczywistości ale poddańczo służyć narodowi nadludzi zamieszkującą „Tysiącletnią Rzeszę” przetrwałej lat dwanaście. Pożoga wojenna choć tragiczna, nie doprowadziła do całkowitej likwidacji inteligencji polskiej, na czym tak bardzo zależało szczególnie bolszewickim oprawcom. Inteligencji i przedwojennej „burżuazji” w sposób szczególny zależało na należytym wykształceniu swych przyszłych spadkobierców i tendencja ta przetrwała, czego najlepszym świadectwem jest tajne nauczanie w okowach wojny i zainteresowanie szkolnictwem wyższym po jej zakończeniu. Miasto Lublin jest tego najlepszym przykładem ze swoimi uniwersytetami powołanymi (UMCS) i przywróconymi (KUL) jeszcze przed oficjalną kapitulacją Niemiec 8 maja 1945 roku. Zatem..:
„Podjąć ją (inicjatywę) muszą i powinny wszystkie zainteresowane wychowaniem młodzieży czynniki urzędowe i społeczne, w pierwszym rzędzie Kierownictwa i Dyrekcje szkół w oparciu o nauczycieli – wychowawców fizycznych i koła rodzicielskie, jak również o czynniki samorządowe, jak Powiatowe i Miejskie Komitety Wychowania Fizycznego i Przysposobienia Wojskiego. Miejskie i Powiatowe Rady Narodowe i.t.d.”
Kolejny akapit „urzędowej oceny sytuacji” jest wyrażeniem potrzeby zastosowania niezwykle popularnego w późniejszych latach czynu społecznego. Nie będę podejmował się oceny słuszność poniższego zalecenia, jednocześnie racjonalna krytyka nakazuje przyjrzeć się problemowi z należytym dystansem pozbawionym zabarwienia politycznego i wzbogaconego na ogólny ogląd panujących ówcześnie realiów:
„Każdą inicjatywę w tym kierunku, podjętą z należytym zrozumieniem sprawy poprzez sprawy poprze niewątpliwie sama młodzież, która mając zapewnioną pomoc, może wykonać i na pewno wykona we własnym zakresie szereg prac przy odbudowie urządzeń sportowych. Uczniowie i uczennice, przygotowani i nastawieni odpowiednio przez Wychowawców, oddadzą ochoczo, bez żadnego przymusu, pewną ilość czasu, zależną od lokalnych potrzeb, na pracę fizyczną przy robotach niwelacyjnych i budowlanych terenów i obiektów sportowych, czy też przy wykonaniu – domowym sposobem – w pracowniach szkolnych i w domu, sprzętu sportowego itp.
Gdyż:
„Odbudowane w ten sposób, czy też na nowo zbudowane urządzenia gimnastyczno – sportowe staną się dla młodzieży widocznym i cennym pomnikiem jej społecznych wartości, (natomiast) dla Kierowników i Dyrekcji szkół chlubnym przyczynkiem do pozytywnej osiągnięć ich pracy wychowawczej nad młodzieżą”.
Wspólny wysiłek przywracania infrastrukturze stopnia używalności należy jednak poddać odpowiedniej recenzji, ponieważ nie powinien on w żaden sposób kolidować z nauką w powszechnym tego słowa znaczeniu. Tymczasem instrukcja stanowiła jasno:
„Dobrowolnie przez młodzież zaofiarowane godziny na pracę fizyczną, Kierownictwo i Dyrekcja szkół potraktują w następstwie jako normalne, kontrolowane przez wychowawców godziny zajęć obowiązkowych”.
Ogólna ocena intencji Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego będącego wytwórcą przytaczanego dokumentu jest niejednoznaczna i może przysparzać pewne wątpliwości, nie tyle natury politycznej co społecznej. Najwyższym dobrem każdego narodu poza wolnością jest wykształcona młodzież. W przypadku kształtującego się dopiero PRL obie wartości stają się w mojej opinii materią do dyskusji, a nie generalnej krytyki. Niezwykle ciężko jest kształtować pozytywne postawy uczniów w zrujnowanej szkole pozbawionej sprzętu dydaktycznego i sportowego, tylko czy aby na pewno naprawy infrastruktury powinni dokonywać uczniowie? Nie wiem, ale mój dziadek zawsze powtarzał, że „nie mieli innego wyjścia, przecież dopiero co skończyła się wojna, nic nie było tylko sterta gruzu”.
Źródła: Instrukcja Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego w Lublinie nr. 11544/45/M.T przy Komitecie Wojewódzkim Polskiej Partii Robotniczej z dnia 17 września 1945 roku www.holocaustresearchproject.org/ghettos/lublinlabourcamps.html