Trzecie miejsce w lidze nie zaspokajało apetytów pierwszoligowego beniaminka. Drużyna Motoru Lublin po doskonałym meczu z legendarnym Górnikiem Zabrzem, zmierzyć się miała na wyjeździe z ligowymi outsiderami ze Śląska Wrocław. Jak się okazało, choć zakończone sprawiedliwym remisem – było to spotkanie na wagę historycznej drugiej lokaty w tabeli. Czyżby to wtedy narodziła się trwająca do dziś słynna sympatia obu klubów?
Podopieczni trenera Bronisława Waligóry coraz śmielej poczynali sobie na pierwszoligowych boiskach. Dawno w zapomnienie poszedł typowy dla beniaminka niepokój i strach przez “starymi wyjadaczami”, a wielkie “firmy” jak Górnik Zabrze, czy Lech Poznań, musiały przełkną bolesne zderzenie z rewelacją sezonu 1980/1981. Po fantastycznym meczu ze wspominanym Górnikiem zakończonym zwycięstwem gospodarzy 3:0, “następnym do ogrania” był skazywany na porażkę WKS Śląsk Wrocław. Jednak po 90 minutach spotkania, na tablicy widniał wynik 1:1, a dzień później Motor zajmował już drugie miejsce w lidze. Czy zatem był to typowy “zwycięski remis”?
Do meczu będącego półmetkiem rundy jesiennej, piłkarze Śląska Wrocław przystąpili pod okiem nowego trenera Jana Calińskiego, który kilka dni wcześniej przejął drużynę od odsuniętego po porażce 7:1 ze szkocką drużyną Dundee United Oresta Lenczyka.
Gospodarze od pierwszych minut starali się przejąć inicjatywę i już w drugiej minucie stworzyli pierwszą akcję pod bramką Kalinowskiego, na szczęście dla Motoru, szansę zmarnował Kopycki. Niedługo potem atak ponowił Tracz, próbują zaskoczyć bramkarza uderzeniem głową, a w 16 minucie Pawłowski nie trafił do siatki po kolejnej “główce”. Motor dopiero w 20 min. zebrał siły do pierwszej, składnej akcji, lecz i tym razem stracili piłkę jeszcze przed oddaniem strzału. Brak zaangażowania “gości” sprawił, że dostali “bramkę do szatni”. Stało się to po przerzuceniu piłki przez Pawłowskiego do dobrze ustawionego na drugim skrzydle Sobiesiaka, który dokładnie podał ją dobrze ustawiającemu się Sybisowi, który dopełnił formalności.
Po zmianie stron Motor był nieco bardziej zmotywowany, co zapewne spowodowane było solidną reprymendą od trenera Waligóry. Niestety optyczna przewaga nadal była po stronie Śląska, który jednak nie potrafili sobie poradzić ze szczelną defensywą Motoru. Sporadyczne kontrataki przyniosły spodziewany efekt dopiero w 60 minucie, kiedy to Walczak strzałem głową zdobył wyrównującą bramkę. W ostatnich minutach Garłowski dwukrotnie próbował jeszcze zaskoczyć Kalinowskiego, jednak obie próby zakończyły się szczęśliwie dla Motoru.
Drużyny zagrały w składach:
W drużynie WKS Śląsk Wrocław zagrali: Kostrzewa – Sobiesiak, Kowalczyk, Wójcicki, Kopycki (w 70 min. zastąpiony przez Majewskiego) – Pawłowski, Garłowski, Tracz – Pękała (zastąpiony w 28 min. przez Sieję), Nocko, Sybis.
Trener: Jan Caliński
W drużynie RKS Motor Lublin zagrali: Kalinowski – Szczeszak (w 61 min. zastąpiony przez Świętka), Chaberek, Dębiński, Fiuta – Pop, Cypka (w 46 min. zastąpiony przez Jagiełłę), Walczak – Lorenc, Mącik, Przybyła.
Trener: Bronisław Waligóra
Sędziował: Tadeusz Gajewski (Warszawa)
WKS Śląsk Wrocław – RKS Motor Lublin 1:1 (1:0)
Bramkę dla Śląska zdobył w 41 minucie Janusz Sybis
Bramkę dla Motoru zdobył w 60 minucie Ryszard Walczak
Widzów: 10 000.
Po zakończeniu ósmej kolejki spotkań wo Mistrzostwo Polski RKS Motor Lublin zajmował drugie miejsce w tabeli, dwa punkty za liderem rozgrywek Widzewem Łódź, a przed Ruchem Chorzów mającym tyle samo punktów. Tabelę niezmiennie zamykał Śląsk Wrocław przed Ordą Opole i Zagłębiem Sosnowiec.
W następnej kolejce Motor zmierzyć się miał u siebie z zajmującymi piąte miejsce Szombierkami Bytom.