Piłkarze Motoru w ostatnim meczu ligowym, w tym sezonie postanowili zapewnić swoim kibicom sporą dawkę emocji. To była jednak huśtawka nastrojów. Po pierwszej połowie sobotniego meczu z Tomasovią gospodarze przegrywali aż… 0:3. Ostatecznie zdobyłi jednak trzy punkty po wygranej 4:3.
Sobotni mecz na Arenie Lublin miało bardzo kuriozalny przebieg. Najpierw do siatki gospodarzy trafił Igor Paskiw. W 18 minucie na 0:2 strzelił Ireneusz Baran. A kiedy 120 sekund później Tomasovia miała w zapasie trzy gole za sprawą celnego uderzenia Arkadiusza Smoły kibice nie potrafili w to wszystko uwierzyć.
Po przerwie nastąpiła jednak zmiana sytuacji na boisku. Tym razem, to „żółto-biało-niebiescy” byli stroną dominującą. Pierwszego gola zanotowali dopiero w 62 minucie, a jego autorem okazał się Krystian Mroczek. Później poszło jeszcze łatwiej. W zaledwie osiem minut do siatki trafiali: Mroczek. Michał Paluch i na koniec Paweł Myśliwiecki. W efekcie, fantastyczny pościg Motoru okazał się skuteczny.
Motor Lublin – Tomasovia 4:3 (0:3)
Bramki: Mroczek (62, 74), Paluch (78), Myśliwiecki (81) – Paskiw (7), Baran (18), Smoła (20).