Krzysztof Pytel, szachista Startu Lublin został 26 lutego 1972 r. Indywidualnym Mistrzem Polski. Sukces ten potwierdził silną pozycję lubelskich szachów, które po raz pierwszy w “strefie medalowej” znalazły się w 1970 r. i zdobył mistrzostwo w 1972 r. w turnieju drużynowym. Warto wspomnieć, że dwa lata wcześniej krajowy czempionat zdobyła.. jego żona Bożena.
28 lutego 1972 r. w jednej z lubelskich gazet znalazł się wywiad ze “świeżo upieczonym Mistrzem Polski”.
Krzysztof Pytel: Jako uczeń Liceum im. Czarnieckiego w Chełmie byłem chyba lepszym organizatorem jak szachistą. Właśnie w szkole zorganizowałem szkółkę szachową. Sam w niej grałem i ciągle zachęcałem innych uprawiania szachów.
Redaktor: Czy dobrze pamięta Pan pierwszy mistrzowski turniej? Jak się Panu powiodło?
Krzysztof Pytel: Pierwszy raz w mistrzostwach okręgu seniorów startowałem w 1962 r. oczywiście nie w wieku seniora, ale chyba młodzika. Początek nie był najlepszy. Zająłem wtedy jedno z ostatnich miejsc. Do dziś pamiętam, że nawet miałem szansę wygrania z Józkiem Gromkiem, który już wtedy i przez wiele następnych lat był dla mnie szanowanym autorytetem szachowym. W końcówce partii uzyskałem przewagę dwóch pionów ale wszystko diabli wzięli. Mistrz Gromek zademonstrował jakąś psychologiczną zagrywkę i skapitulowałem.
Redaktor: Ostatnie lata przyniosły sekcji szachowej lubelskiego Startu, obfity plon. Jest w tym Pana niemały udział jako trenera i zawodnika.
Krzysztof Pytel: Sądzę, że to rezultat właściwej atmosfery jaka towarzyszy działalności sekcji szachowej no i co jest chyba najważniejsze, dobrej opieki zarządu klubu.
Redaktor: Przypomnijmy niektóre fakty..
Krzysztof Pytel: Ostatnio zdobyliśmy drużynowe mistrzostwo Polski juniorów i seniorów a teraz doszedł mój mistrzowski tytuł w konkurencji indywidualnej seniorów. W ostatnich latach tego rodzaju sukcesy przeplatały się bardzo często. A w ogóle w Starcie mamy już 10 mistrzowskich tytułów w szachach.
Redaktor: Co jest największym atutem w pańskiej grze?
Krzysztof Pytel: Najlepiej będzie jeśli użyję sformułowania z gazety wrocławskiej. Napisano tam głębokie przygotowanie teoretyczne. Od siebie dodam, że współpracuję z najpoważniejszymi wydawnictwami szachowymi w świecie. Mam bogatą literaturę szachową. W ogóle to o sukcesach decyduje dobre samopoczucie i odpowiednia taktyka. Ot i cała tajemnica moim sukcesów..
Redaktor: Czy był Pan pewny końcowego sukcesu?
Krzysztof Pytel: Nie przemawia przeze jakaś zarozumiałość, ale powiem szczerze, że byłem pewny, iż wygram te mistrzostwa, zwłaszcza po sześciu rundach.
Redaktor: Jak Pan przygotował się do mistrzostw we Wrocławiu?
Krzysztof Pytel: I znowu ktoś może mnie posądzić o brak skromności. Specjalnie nie przygotowałem się, bo w domu nie mam nawet takich warunków. Dopiero na miejscu we Wrocławiu dzień w dzień, oprócz gier trwały przygotowania do następnych rund.
Redaktor: Czy oprócz szachów lubi Pan jakiś inny sport, który chętnie uprawia jako trening uzupełniający?
Krzysztof Pytel: Lubię pograć w tenisa stołowego a jak jest okazja to chętnie pływam. We Wrocławiu takich możliwości nie było, więc dla odprężenia psychicznego oglądam transmisje telewizyjne z olimpiady w Sapporo.
Redaktor: Jakie są pańskie plany szachowe na najbliższy okres?
Krzysztof Pytel: Warto było zdobyć mistrzowski tytuł bo mam już zapewniony wyjazd do Jugosławii na strefowe eliminacje mistrzostw świata, które odbędą się w kwietniu.
Redaktor: Choć skończył się mistrzowski turniej. Pan musiał jeszcze grać we Wrocławiu: jako jeden przeciw dwudziestu..
Krzysztof Pytel: Tak. Była to symultana na 20 szachownicach. Wygrałem 17 partii, zremisowałem 2 i przegrałem jedną z jakimś chłopcem, chyba najmłodszym uczestnikiem tej stymulanty.
Tekst jest przedrukiem na prawie cytatu z pisma: Kurier Lubelski , R. 16 nr 50 (28 lutego 1972)