Urodził się się 14 marca 1946 roku w Lublinie. Będąc zawodnikiem „Lublinianki”, startował na Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku (1968).
Drużyna zdobyła wówczas „punktowane” 6 miejsce. Rozpoczęła od ‘”spodziewanej”, wysokiej porażki z ZSRR (50:91), potem przyszły dwa zwycięstwa (Korea Południowa 77:67, Kuba 78:75), przegrana z faworyzowaną Brazylią (51:88), łatwa wiktoria nad Marokiem (85:48), zwycięski bój z Bułgarią (69:67), nieznaczna porażka z gospodarzami, Meksykiem (63:68) i wreszcie triumf nad Włochami (66:52). W meczu o piąte miejsce ponownie przyszło grać (i przegrać) z Meksykiem (65:75). Skład drużyny stanowili wtedy: Henryk Cegielski, Kazimierz Frelkiewicz, Edward Jurkiewicz, Andrzej Kasprzak, Grzegorz Korcz, Bolesław Kwiatkowski, Bohdan Likszo, Mieczysław Łopatka, Czesław Malec, Adam Niemiec, Andrzej Pasiorowski, Witold Trams.
Pod wodzą tego samego trenera, Witolda Zagórskiego, polscy koszykarze startowali także na IO w Monachium (1972). Zajęli wówczas 10 miejsce, co było efektem minimalnych porażek z RFN (65:67), czy Puerto Rico (83:85) i zdecydowanych przegranych z potentatami takimi jak Jugosławia (64:85), czy ZSRR (64:94). Polacy ulegli też Australii (83:91) i Włochom (59:71). Pokonali natomiast Senegal 95:59 i Filipiny (90:75). W tych dwu zwycięskich meczach Kasprzak zdobył łącznie 36 pkt. Niemcom rzucił ich aż 18, a Jugosłowianom 7. Kontuzja w meczu z Australią sprawiła, że w spotkaniu z Włochami zawodnik „Lublinianki” trafił do kosza tylko pięciokrotnie, a z Rosjanami ledwie dwukrotnie. W meczu z Puerto Rico i w wygranej z Hiszpanią już nie wziął udziału. Warto podkreślić, że w monachijskiej ekipie trenera Zagórskiego jedynie Andrzej Kasprzak i czterej inni zawodnicy startowali wcześniej w reprezentacji Polski na IO w Meksyku. Nie dziwi zatem, że w okresie między 1967 a 1972 rozegrał w drużynie narodowej dziewięćdziesiąt osiem spotkań zdobywając w nich aż 461 pkt. Wszystkie te reprezentacyjne występy i zdobyte w nich punkty kojarzono powszechnie z Lublinem i „Lublinianką”, bo Andrzej Kasprzak przez całą karierę sportową reprezentował barwy tego lubelskiego klubu. W samym Lublinie identyfikowano go nie tylko ze stałym numerem „6” na koszulce. Kasprzak należał przecież do czołowych strzelców I ligi koszykówki. Swoją pozycję udokumentował w roku 1971 ustępując w rankingu polskich snajperów jedynie Edwardowi Jurkiewiczowi. W plebiscycie ”Kuriera Lubelskiego” na najpopularniejszych sportowców województwa zwyciężył już w roku 1968, rok później był drugi, w 1970 czwarty i ponownie drugi w 1971. Kolejny rok (olimpijski!) sprawił, że Kasprzak ponownie został uznany przez czytelników lubelskiej gazety za najlepszego sportowca regionu. Wierny miejscu urodzenia mieszka w Lublinie. Garść wspomnień samego zawodnika i jego przyjaciół przybliża tę wyjątkową dla lubelskiego sportu postać lepiej i skuteczniej niż niejeden typowy sportowy leksykon… Zaczepiony na ulicy przez Jerzego Plebanka: „Długi, chcesz grać w koszykówkę?”, odpowiedział: „A trampki dadzą?” Na pierwszym treningu trener Stanisław Dzierżak kazał mu doskoczyć do obręczy, co wykonał bez trudu. Tak trafił do sportu jeden z najwybitniejszych koszykarzy rodem z Lublina.