Henryk Derkacz, absolwent Wyższej Szkoły Ekonomicznej w Poznaniu, siatkarz AZS Lublin z którym awansował do ekstraklasy, działacz sportowy i prezes Startu Lublin.
Henryk Derkacz urodził się 7 września 1937 r. Przygodę ze sportem rozpoczął podczas studiów na Wyżej Szkole Ekonomicznej w Poznaniu, gdzie trenował piłkę nożną. Swoją największą sportową pasję – siatkówkę odkrył niedługo potem pod okiem Jacka Kowalskiego, wspaniałego trenera poznańskiego AZS. Po ukończeniu studiów (zaledwie w wieku 20 lat) wraca w 1957 r. do rodzinnej Lubelszczyzny i trafia do drużyny AZS Lublin trenowanego przez Jerzego Welcza. Jak sam przyznaje – jego osobowości i wiedzy zawdzięcza wiele ze swoich umiejętności.
Jako czynny zawodnik pozostaje w barwach AZS Lublin do 1969 r. Podczas swojej przygody z akademikami awansował do ekstraklasy na sezon 1963/1964. Równolegle zbiera pierwsze szlify jako szkoleniowiec i uzyskuje uprawnienia trenerskie. W konsekwencji w latach 1963 – 1974 prowadzi kobiecy zespół AZS występujący w II lidze. Najpewniej ze względu na nienajlepsze warunki do prowadzenia treningów drużyna ta nie uzyskuje większych sukcesów mimo znakomitych zawodniczek trenujących pod okiem Derkacza: Małgorzata Denisow, Jolanta Kania, Lucyna Mianowana, Joanna Puch.
Tamte lata w sporcie wyczynowym były zgoła inne. Czasy gdy ja zaczynałem nie dadzą się porównać z obecnymi. Trenowaliśmy w bardzo ciężkich warunkach, często nocami, bo nie było po prostu wolnej sali. Poziom w sporcie wyczynowym jest teraz wyższy, ale takie cechy ważne w sporcie jak przywiązanie i sentyment do klubu, koleżeńskość na boisku były wtedy o wiele silniej rozbudowane. Cały czas byłem zawodnikiem AZS, nigdy nie zrodził się we mnie pomysł by zmienić barwy klubowe. Dzisiaj większość zawodników gdy tylko osiągnie dobry poziom sportowy, niemal natychmiast stara się przenieść do klubów, które oferują znacznie więcej niż ten gdzie rozpoczynali swój sportowy start.
Henryk Derkacz swoje przywiązanie do Akademickiego Związku Sportowego realizował również jako działacz, pełniąc począwszy od 1960 r. przez wiele lat funkcje m.in.: wiceprezesa Zarządu Środowiskowego. Równolegle rozpoczyna swoją działalność w Okręgowym Związku Piłki Siatkowej, którego po pewnym czasie został prezesem. Wówczas też zdobywa uprawnienia sędziowskie do zawodów I i II ligi. Działalność ta nie była jednak źródłem jego utrzymania, ponieważ pracę zawodową wykonuje w Wojewódzkim Związku Spółdzielczości Pracy.
Jak sam mówił: “praca społeczna powinna być dla każdego działacza wyróżnieniem, a nie pańszczyzną odrabianą z myślą o ewentualnych korzyściach.
Henryk Derkaczk w 1979 r. obejmuje funkcję prezesa Startu Lublin, klubu z wieloma sukcesami i osiągnieciami. U progu swojej kadencji w nowej roli mówił: “w pierwszym rzędzie chcielibyśmy zakończyć budowę nowej hali sportowej i pawilonu w którym będzie zaplecze socjalne z kilkoma pokojami mieszkalnymi dla sportowców. Wlecze się remont stadionu. Nie pozwala nam to organizować imprez lekkoatletycznych. Chcemy oddać stadion do użytku jeszcze w tym roku, by nasi lekkoatlecie nie tułali się więcej po cudzych obiektach. Męski zespół lekkoatletyczny spadł w tamtym roku z ekstraklasy, liczymy jednak na jego ponowny awans, tym bardziej, że drużynę wzmocni Leszek Dunecki, który po olimpiadzie w Moskwie zamieszkuje w Lublinie. Podobny cel wyznaczyliśmy szachistom, którzy trochę pechowo w minionym roku stracili szansę awansu. Spróbujemy stworzyć dobrą drużynę siatkarzy, walczących jak na razie o awans do II ligi. Tym razem chyba nic z tego nie wyjdzie, ale powinni babrać niedługo doświadczenia i ogrania. Najwięcej chwały klubowi przynoszą obecnie koszykarze, znów ambitnie walczący o powtórzenie ubiegłorocznego sukcesu. Zespół jednak wymaga uzupełnień, szukamy już odpowiednich kandydatów, poza tym liczymy na sentyment Kenta Washingtona do naszego miasta i klubu, który pozwoliłby mu na grę w Starcie przez kolejny sezon. Wymieniłem tylko część problemów, którymi na co dzień żyje klub.
Tekst obejmuje zaledwie część działalności Henryka Derkacza i zamyka się na początku roku 1980 r.
Źródło: Kurier Lubelski, 4 lutego 1980 r.