Start Lublin grał przez trzy kwarty bardzo dobrze, ale zepsuł ostatnie dziesięć minut i zasłużenie uległ King Wilki Morskie Szczecin
Swoiste deja vu przeżyli kibice Startu Lublin, którzy przybyli w sobotę halę Globus, aby obejrzeć mecz „czerwono-czarnych” z King Wilki Morskie Szczecin. Podopieczni Pawła Turkiewicza ponownie prezentowali się nieźle przez trzy kwarty. Świetnie grali zwłaszcza na obwodzie, gdzie dobrze czuli się Rob Poole, Nick Kellogg i Grzegorz Małecki. W ogóle w całym meczu lublinianie rzucili aż trzynaście rzutów za trzy punkty.
W ostatniej kwarcie w grze Startu pojawiły się stałe błędy – proste straty, niecelne rzuty. Dodatkowo lublinianie byli gorsi w walce w strefie podkoszowej. Szczecinianie nie mieli litości i wykorzystywali każdy błąd rywali. Piorunująca w ich wykonaniu była zwłaszcza końcówka, dzięki której goście zapewnili sobie wygraną.
Start Lublin – King Wilki Morskie Szczecin 72:82 (18:14, 19:18, 16:22, 19:28)
Start: Poole 17 (3×3), Kellogg 15 (3×3), Małecki 15 (3×3), Salamonik 9 (1×3), Czumakow 5 (1×3) oraz Grzeliński 7 (2×3), Trojan 4, Jackson 0, Ciechociński 0.
Wilki Morskie: Majewski 13 (3×3), Gaines 12 (2×3), Nikolić 9, Lucious 8, Michał Nowakowski 7 (1×3) oraz Kikowski 20 (3×3), Marcin Nowakowski 7, Leończyk 6, Aiken 0, Majcherek 0.
Sędziowali: Zapolski, Koralewski i Wierzman. Widzów: 1500.