Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin uległa Arce Gdynia 79-81. Nie pomogło 31 punktów Alexis Peterson. Jednak do wyłonienia zwycięzcy potrzebna była dopiero dogrywka.
W Lublinie lepiej zaczęły koszykarki z Pomorza. Minęło 45 sekund, a Arka wyszła na pięciopunktowe prowadzenie (0-5). Z linii osobistych odpowiedziała Briana Day (2-5), ale po drugiej stronie spoza linii 6.75 metra trafiła Rebecca Allen (2-8). Pszczółki jednak dzielnie walczyły i już po chwili dzięki Alexis Peterson traciły zaledwie jedno oczko (7-8). Ostatnie minuty były ponownie lepsze dla przyjezdnych. Swoje punkty zdobyła nowa w ekipie z Gdyni Kayla Alexander. Oprócz niej Barbora Balintova, Rebecca Allen i Sonja Grejnacher. Po pierwszej kwarcie zawodniczki Arki prowadziły (12-17).
Przewaga utrzymywała się po stronie zespołu Gdyni do połowy drugiej części meczu (19-25). Niesione głośnym dopingiem gospodynie poderwały się po około pięciu minutach. Trafienia Briany Day oraz Alexis Peterson sprawiły, że różnica stopniała do dwóch oczek (23-25). Ale wtedy ponownie o sobie dała znać Allen, dopisując kolejną “trójkę” (23-28). Zielono-białych to nie zdeprymowało. Lay-up Day i rzut dystansowy Peterson sprawiły, że mieliśmy remis 28-28. Prowadzenia miejscowym nie udało się objąć, a lepsza końcówka w wykonaniu gdynianek sprawiła, że to one zeszły do szatni z minimalną zaliczką (31-34). Gospodynie mogą mówić o sporym szczęściu, że schodziły na przerwę przy tak małej stracie. Grały na 23% skuteczności. W zasadzie punkty zdobywały tylko Peterson (16) i Day (8). Chcąc myśleć o niespodziance, musiało się to zmienić.
Druga połowa zaczęła się dla nich bardzo optymistycznie. Przy celnym rzucie “za trzy” Julia Adamowicz była faulowana. Wolnego również wykorzystała i akademiczki była na pierwszym tego wieczoru prowadzeniu (35-34). Kolejne minuty również były udane dla podopiecznych trenera Krzysztofa Szewczyka. Pszczółkom udało się zwiększyć zaliczkę do trzech oczek (40-37). We znaki defensywie gości dawały się Briana Day oraz Jovana Popovic, która zaczęła brać na siebie ciężar gry. Na półmetku tej odsłony mieliśmy remis. Skutecznością z dystansu znowu zaimponowała Allen (44-44). Ale duet Popovic-Peterson nie przestawał imponować. Szczególnie efektywny był rzut Serbki na równo z syreną z niemalże połowy boiska. Po trzech kwartach Lublin wygrywał 58-53.
Postawione pod ścianą nieposkromione w tym sezonie zawodniczki Arki wzięły się odrabianie strat w ostatniej odsłonie. To przyniosło skutek na na pięć minut przed końcem. Gdy trafiła Maryia Papova gdynianki objęły prowadzenie (61-62). Kiedy wynik się powiększył (62-65), trener Szewczyk wziął czas. Na zegarze niecałe cztery minuty. W nich gospodynie zdołały doprowadzić do remisu 70-70. Punkty na jego wagę zdobyła Day. Czekała nas dogrywka.
Ta ważyła się do ostatnich sekund. Na minutę przed końcem było jeszcze 76-76. Chwilę później do Pszczółki dzięki Peterson miały przewagę (78-76). Ale w decydującym momencie lepsze były liderki tabeli. Kluczowy był rzut “za trzy” Balintovej na dziesięć sekund przed końcem (78-79). Ostatecznie Arka zwyciężyła w Lublinie różnicą dwóch oczek (79-81).
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin ‒ Arka Gdynia 79-81 (12-17, 19-17, 27-19, 12-17, d: 9-11)
Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin: Alexis Peterson (31), Briana Day (19), Zuzanna Sklepowicz (DNP), Agnieszka Szott-Hejmej, Julia Adamowicz (7), Anna Pawłowska (DNP), Jovana Popovic (14), Giedrė Labuckienė (2), Olga Trzeciak (DNP), Kristina Baltic (6), Wiktoria Duchnowska (DNP).
Arka Gdynia: Rebecca Allen (26), Barbora Balintova (14), Sonja Greinacher (11), Marissa Kastanek (4), Marie Gülich (5), Maryia Papova (17), Angelika Slamova, Amalia Rembiszewska (2), Kamila Podgórna, Paulina Misiek (DNP). Kayla Alexander (2).
Źródło: AZS UMCS. Fot. Michał Piłat/AZS UMCS