A archiwum lubelskiej prasy znalazł się wywiad z Waldemarem Cechowiczem, piastującym funkcję prezesa Lubelskiego Okręgowego Związku Koszykówki w 1958 r. – w czasie kiedy jeszcze nic nie zapowiadała, że Lublin stanie się jednym z najważniejszych ośrodków basketu w Polsce.
Redaktor: Co sądzi pan o poziomie lubelskiej koszykówki, porównując ją z innymi okręgami Polski?
Waldemar Cechowicz: Reprezentujemy średni poziom. Licząc miejscami zajmujemy 9 miejsce na 17 okręgów.
Redaktor: Czy lubelska koszykówka w sezonie 1958 r. pozyskała kilku nowych, utalentowanych zawodników?
Waldemar Cechowicz: Nie pozyskaliśmy nikogo wartościowego z zewnątrz. Przeciwnie. Kilku dobrych zawodników wyemigrowało do innych miast na studia.
Redaktor: Jak przedstawia się sytuacja na odcinku szkolenia młodzieży?
Waldemar Cechowicz: Bardzo źle. Mamy w tym zakresie duże trudności. Kluby sportowe współpracują z młodzieżą bardzo słabo. Tylko Lublinianka szkoli młodzików. Trener Startu, Zdzisław Niedziela usiłuje szkolić młodzież w MKS-ach. Inne kluby i trenerzy wykazują zupełną beztroskę na tym odcinku. Trudno mówić o szkoleniu młodzieży w wypadku gdy zabrania się jej grać w klubach sportowych.
Redaktor: Czym należy tłumaczyć zbyt słane zainteresowanie koszykówką wśród kobiet?
Waldemar Cechowicz: Tylko zupełnym brakiem zainteresowania ze strony klubów. Chętnych dziewcząt do uprawiania tej dyscypliny znalazłoby się na pewno sporo. Świadczą o tym choćby interesujące sekcje żeńskie, które nie mają trudności ze składami. Poza tym trenerzy pracujący z żeńskimi zespołami nie mają dostatecznej opieki i zrozumienia ze strony swoich klubów.
Redaktor: Który z koszykarzy utrzymywał się w wysokiej formie przez cały sezon?
Waldemar Cechowicz: Niewątpliwie Bylica, Niedziela i Żydek byli zawsze pewnymi punktami swoich drużyn.