To był zdecydowanie mecz na szczycie. Gospodarze, zasiadający na fotelu lidera z imponującą serią 13 meczów bez porażki oraz Motor, który również notował zwyżkę formy. Do kompletu punktów lublinian było bardzo blisko, stracili jednak gola w końcówce spotkania i musieli zadowolić się jednym oczkiem.
Początek był bardzo wyrównany. Pierwszą groźną sytuację mieli goście i zamienili ją od razu na bramkę. W 24. minucie piłka wylądowała przy nogach Roberta Majewskiego, a ten decydując się na strzał, pokonał bramkarza rywali. „Motorowcy” mogli niedługo później podwyższyć prowadzenie, ale strzał Konrada Nowaka minął nieznacznie bramkę Podhala. Pierwszą połowę możemy zdecydowanie zapisać na konto przyjezdnych. Podhale stworzyło sobie niewiele okazji i było zdecydowanie drużyną słabszą.
Sytuacja odwróciła się po zmianie stron. Dla żółto-biało-niebieskich nastały trudne chwile. W ciągu 15. minut dwukrotnie w słupek trafił Daniel Barbus. Z bardzo bliskiej odległości strzelał Damian Mrówka, ale strzał odbił Olszewski. Kiedy wydawało się, że z Nowego Targu Motor wywiezie cenne trzy punkty, doszło do niebezpiecznej sytuacji w ich polu karnym, która była przyczyną straconego gola. W 90. minucie poprzedni strzał obroniony przez bramkarza lublinian dobił z bliskiej odległości Kobylarczyk, który dał swojemu zespołowi remis.
– Przyjechaliśmy na bardzo trudny teren. Wiedzieliśmy, w jakiej dyspozycji jest Podhale i jak ciężkie spotkanie nas czeka. W pierwszej połowie, w miarę wyrównanej, to nam się udało zdobyć gola. W drugiej niestety już daliśmy się zdominować gospodarzom – ocenia Robert Góralczyk, trener Motoru Lublin.
Podhale Nowy Targ – Motor Lublin 1:1 (0:1)
fot. Tomasz Lewtak
