Lublinianka po błyskotliwym awansie na zaplecze piłkarskiej ekstraklasy do którego wprowadził ją legendarny Kazimierz Górski, przeżyła brutalne zderzenie z drugoligową rzeczywistością. Jedną z większych porażek w 1964 r. Wojskowi zanotowali w meczu przeciwko Wiśle Kraków w ramach 9 kolejki spotkań. Nim jednak zmierzyli się z Białą Gwiazdą, w Markuszowie zderzyli się z.. furmanką.
Przed arcyważnym meczem z Wisłą Kraków, piłkarze Lublinianki przebywali na krótkim zgrupowaniu w Dęblinie, które miało podnieść morale Wojskowych i wprowadzić atmosferę zwycięstwa w szeregi zawodników. Podczas powrotu do Lublina wydarzył się jednak nieszczęśliwy wypadek w którym autokar wiozący piłkarzy uderzył w furmankę, której woźnica poniósł śmierć na miejscu.
Mecz rozpoczął się na zdecydowaną korzyść skazywanej na porażkę Lublinianki. Wojskowi już w pierwszych minutach mieli dwie dogodne okazje. Wynik otworzył jednak Kawula, który w 17 min. skutecznie wyegzekwował rzut karny podyktowany na korzyść Wisły. 3 minuty później Ciupa z rzutu wolnego trafił w słupek, ale refleksem wykazał się Nowara, który głową skierował piłkę obok bezradnego Dąbrosia. Niestety w 24 min. Skupnik z bliska oszukał bramkarza Lublinianki i Wisła ponownie prowadziła.
Po relatywnie spokojniej pierwszej połowie, obraz gry drugiej przypominam zgoła zupełnie coś innego: “Druga faza spotkania to wzajemne faule i bezpardonowa gra. Ofiarą jej padli zaraz po rozpoczęciu II połowy meczu Dąbroś (Wisła) i Gorbat (Lublinianka) (od red. w wyskoku do piłki zderzyli się ze sobą, za co Gorbat został ukarany czerwoną kartką). Po zderzeniu musiano obu odwieźć do szpitala. Później w wyniku kontuzji schodzą z boiska dwaj lublinianie: Nowara i Grądziel. Gospodarze grają więc w ósemkę i wtedy Wisła przystępuje do generalnej ofensywy, prezentując przy tym zagrania szybkie, pomysłowe i wiele strzałów na bramkę zdetonowanej Lublinianki. Rezultatem tego jest „cały worek” goli, uzyskanych kolejno przez Skupnika w 71 min., Kawulę z karnego w 80, Gwiżdża w 87 i Gacha w 90 min.”
Redakcja ówczesnego Kuriera Lubelskiego nie zostawiła “suchej nitki” na sędziującym zawody Florkowskim: “jego werdykty i orzeczenia nie znajdowały wielokrotnie aprobaty wśród większości kibiców na trybunach. Wprawdzie dziesiątki razy odgwizdywał faule Wisły, ale najczęściej wtedy gdy przewinienia te zdarzały się na środku boiska. Sędzia niestety nie nie dostrzegał złośliwych fauli zawodników Wisły popełnianych kilkukrotnie w bezpośrednim sąsiedztwie bramki Lublinianki”.
Najlepszym podsumowaniem spotkania niech będzie komentarz redakcji Gazety Krakowskiej (1964, nr 237 (5 X) nr 5074): “Spotkanie Wisły z Lublinianką można podzielić na dwie fazy: na mecz piłkarski w pierwszej połowie i na „rąbankę” z grą w piłkę nożną nie mającą wiele wspólnego”.
Lublinianka – Wisła Kraków 1:6 (1:2)
Bramkę dla Lublinianki zdobył: Nowara w 20 min.
Bramki dla Wisły zdobyli: Kawula w 17 min. i 80 min. (rzuty karne), Skupnik w 24 min. i 71 min , Gwiżdż w 87 min. i Gach w 89 min.
Drużyny zagrały w składach:
Wisła Kraków: Dąbroś (Karczewski), Monica, Kawula, Wójcik, Zalman, Kotlarczyk, Sykta, Gach, Gwiżdż, Studnicki, Skupnik.
Lublinianka: Litwin, Rudak, Konopka, Bielesz, Grądziel, Rejdych, Ciupa, Pietrasinski, Gorbat, Nowara, Pietruszka (Pietuchowski)
Sędziował: Sędziował p. Florkowski z Łodzi.
Widzów: 15 tyś.
*Gazeta Krakowska (1964, nr 237 (5 X) nr 5074)