Zdzisław Brzozowski to znany piłkarz i działacz sportowy lat 5o’, 60′ i 70′ XX w. W latach 1952 – 1964 był zawodnikiem Motoru Lublin, później wielokrotnie sędziował mecze I i II ligi. W roku 1974 r. objął funkcję prezesa RKS Motor, pracując jednocześnie w Fabryce Samochodów Ciężarowych. Poniżej publikujemy archiwalny wywiad, który ukazał się w jednej z lubelskich gazet w marcu 1974 r.
Zdzisław Brzozowski: w piłkę nożną mógłbym grać dłużej, ale nabawiłem się kontuzji stawu skokowego i trzeba było się rozstać ze sportem. Po dwuletniej przerwie postanowiłem jednak wrócić na boisko w roli sędziego. Może to nie zbyt ładnie chwalić się, ale powiem, że w zeszłym roku na egzaminie w Mielcu poszło mi bardzo dobrze i zdobyłem trzecią lokatę wśród 104 sędziów. Wyprzedzali mnie: Gajewski z Warszawy i nasz lubelski sędzia, Dobrosław Stec.
Redaktor: Jest raczej publiczną tajemnicą, że w ostatnim czasie nawarstwiło się w Motorze wiele trudnych spraw, a niektóre konflikty musiały łagodzić i likwidować władze miasta.
Zdzisław Brzozowski: Niezręcznie mi o tym mówić i publicznie prać klubowe brudy. Zrobiliśmy to gdzie indziej z udziałem kierownictwa partyjnego i dyrekcji fabryki. Atmosfera w samym klubie i wokół niego znacznie się oczyściła, a wśród załogi widać wzrost zainteresowania Motorem. To nasz szczególnie cieszy ponieważ sezon coraz bliżej, najszybciej postanowiliśmy zrobić ład i porządek w sekcji żużlowej. Po analizie tej sekcji i rozmowach z zawodnikami zapadłą decyzja o zwolnieniu z pracy Stefana Kempy. Szkoleniem żużlowców będzie się zajmował się Ryszard Bielecki.
Redaktor: Zbyt długo chyba zastanawiano się w Motorze kto ma objąć funkcję sekretarza klubu..
Zdzisław Brzozowski: Wreszcie i ta sprawa została rozstrzygnięta. Dano mi wolną rękę w dobrze osoby na to stanowisko, sugerowano jednak żeby był to człowiek obeznany z fabryką, znający zakład i ludzi. Otrzymaliśmy 40 ofert z miasta, ja zaproponowałem byłego piłkarza Motoru i kierownika II-ligowej drużyny Witolda Sokołowskiego.
Redaktor: Jakie są pańskie koncepcje dotyczące rozwoju klubowych sekcji, współpracy Motoru z fabryką i jej załogą?
Zdzisław Brzozowski: Nie wszystkie sprawy mam już do końca sprecyzowane, wszak Motorem kieruje zaledwie tydzień, a ponadto moje plany i koncepcje to nic innego jak tylko ogólny kierunek działania całego klubu, grona ludzi dobrej woli i ustaleń Wojewódzkiej Federacji Sportu. Za sekcje wiodące uważamy piłkę nożną i żużel, pozostałe są niejako uzupełnieniem działalności klubu. Nie będzie za wszelką cenę dążyć, żeby bokserzy awansowali na przykład do II ligi. Drużyna jest poważnie odmłodzona, niech okrzepnie, zdobędzie odpowiedni szlif – potem może za rok, dwa zobaczymy. Liczymy w tej sekcji na własnych wychowanków, związanych z klubem i fabryką. Załoga wspiera nasz klub, więc musimy jej też stwarzać możliwości uprawiania sportu w niektórych sekcjach sportowo – rekreacyjnych czy motorowo – lotniczych. Do załogi wychodzimy z otwartą twarzą, mówimy o naszych planach, angażujemy rzetelnych, ofiarnych ludzi do społecznej pracy. Bardzo tego pragnę aby Motor był ściśle związany z załogą fabryki i stanowił dobrą wizytówkę lubelskiego sportu.
Redaktor: Taką dobrą wizytówką jest już II-ligowa drużyna piłkarska z szansami na awans do I ligi.
Zdzisław Brzozowski: Szansa jest olbrzymia, może jak nigdy. Jestem optymistą i wierzę, że cel możemy osiągnąć.
Redaktor: A co nowego w budownictwie sportowym Motoru?
Zdzisław Brzozowski: Rzeczywiście w tym zakresie dorobek naszego klubu jest bardzo mizerny, ale chyba będzie lepiej. Mamy już dokumentację na pełne urządzenie stadionu przy Al. Zygmuntowskich, podobne dokumenty gromadzimy w odniesieniu do budowy zespołu basenów zlokalizowanych przy ul. Kresowej oraz hali sportowej i stadionu na Kalinowszczyźnie. Chciałbym poinformować, że wracam wraz z przewodniczącym rady zakładowej Władysławem Królem z wizyty u wojewody. Mówiliśmy o inwestycjach sportowych o działalności klubu i II-ligowej drużynie. Otrzymywaliśmy zapewnienie poważnej pomocy władz wojewódzkich. Seria ostatnich moich spotkań i wizyt u wojewody lubelskiego napawa mnie szczególną nadzieją, że moje koncepcje i zamierzenia trafią na dobry grunt i przy pomocy załogi oraz dyrekcji fabryki będą na pewno realizowane.
Źródło: Kurier Lubelski, 21 marca 1974 r.