Lublinianka w swojej historii stoczyła przynajmniej kilka meczy, które trwale zapisały się w pamięci kibiców. Jednym z nich niewątpliwie było spotkanie z warszawską Legią w ramach 1/8 Pucharu Polski rozegrane 11 kwietnia 1973 r. Będąc bardziej dokładnym, rozpoczęte 11 kwietnia, a zakończone.. siedem dni później w Radomiu.
O godz. 16 na stadion przy ul. Króla Leszczyńskiego w Lublinie zebrało się blisko 10 tysięcy kibiców, chętnych by delektować się prawdziwym piłkarskim świętem, które okrasić miały piękne akcje poprowadzone m.in. przez słynnych: Kazimierza Deyne, Roberta Gadochę czy Lesława Ćmikiewicza. Choć licznie zgromadzeni kibice mogli być rozczarowani grą obu drużyn, nie mogli narzekać na brak emocji, których dostarczył im sędzia.
Drużyny zagrały w składzie:
Lublinianka: Nowak (Kosowski – bronił podczas serii rzutów karnych), Wideński, Szych, Krawczyk, Cybulski, Rychcik, Przybyła, Laskowski, Molenda, Rafalski, Pietuchowski (Podniesiński).
Trener Waldemar Bielak
Legia: Mowlik, Blaut, Niedziółka, Samek, Cypka (Pieszko), Nowak (Pacocha – w dogrywce), Ćmikiewicz, Białas, Deyna, Gadocha.
Trener: Lucjan Brychczy
Mecz rozpoczął się punktualnie o 16:00 i wówczas nikt nie spodziewał się, że regulaminowy czas nie przyniesie żadnych rozstrzygnięć. Sędzia zarządził dogrywkę 2 x 15 min., która również nie przesądziła o zwycięstwie żadnej ze stron, więc o ostatecznym triumfie jednej z dwóch wojskowych drużyn przesądzić miały rzuty karne wykonywane przez wyznaczonych wcześniej zawodników.
Pierwszym egzekutorem był piłkarz Legii Robert Gadocha, który ładnym strzałem pokonał Kosowskiego, ale równie skuteczny okazał się Krawczyk z Lublinianki. Wynik na 2:1 dla gości ustalił Deyna, ale już chwilę później stan bramkowy wyrównał Cybulski. Wymiana ciosów trwała dalej i bramkę dla Legii zdobył Pleszko. Do remisu niestety nie doprowadził Laskowski, którzy oddał strzał obroniony przez Mowlika. Kiedy wydawało się, że lubelscy zawodnicy mogą już żegnać się z ćwierćfinałem – Pacocha nie wykorzystał okazji. Bardziej konsekwentny był Przybyła, a bramkarz Kosowski wykazał się czujnością i obronił kolejny strzał Białasa. Przed ostatnim karnym, który wykonać miał zawodnik Lublinianki sędzia Wacław Kruczkowski .. dał sygnał do zakończenia meczu, uznając awans gospodarzy do 1/4 Pucharu Polski.
Jak pokazały kolejne minuty – był to dopiero początek zamieszania..
Na płytę boiska wybiegli rozentuzjazmowani kibice Lublinianki, którzy na rękach zaczęli znosić swoich ulubieńców do szatni. Radość kibiców została po dłuższej chwili przerwana, ponieważ sędziowie przypomnieli sobie o tym, że.. gospodarzom został jeszcze jeden rzut karny do wykorzystania i mecz należy dokończyć. Sytuacja była o tyle kuriozalna, ponieważ piłkarze Legii odmówili ponownego wyjścia na murawę, a reprezentujący swój klub Mowlik odparł, iż jest zbyt ciemno by kontynuować grę, na co sędzia podtrzymał swój werdykt stanowiący o zwycięstwie Lublinianki, tym razem jednak poprzez walkower.
Decyzja ta jednak nie spodobała się przyjezdnym, którzy zaskarżyli wynik do Wydziału Gier i Dyscyplin Polskiego Związku Piłki Nożnej, a ten z kolei zdecydował o powtórzeniu spotkania na “neutralnym gruncie”, którym miało być boisko RKS Radomiaka Radom.
Część druga historii dostępna pod adresem: www.kronikasportu.lublin.eu