Zwycięstwo nad Zawiszą Bydgoszcz na nowo rozbudziło w kibicach Motoru nadzieję na utrzymanie w ekstraklasie. Na drodze do realizacji tego planu stała jednak wielka Legia Warszawa, która w rundzie wiosennej rozniosła wręcz Motor u siebie 0:5. Mecz na stadionie przy ul. Łazienkowskiej miał być tylko treningiem dla drużyny gospodarzy zajmującego wówczas pozycje wicelidera tabeli. Podopieczni trenera Bronisława Waligóry, mieli jednak swoje cele do zrealizowania.
Choć zwycięstwo nad Zawiszą pozwalało nieco podreperować mocno nadwyrężone nadzieje, kolejne spotkanie z drużyną wojskową – Legią Warszawa zdecydowanie było „spisane na straty”. Morale Motorowców było jednak na tyle wysokie, że dokonali tego, czego nikt się nie spodziewał.
Mecz rozpoczął się od zmasowanego ataku Motoru. Już w trzeciej minucie Janusz Przybyła po otrzymaniu piłki od Waldemara Wiatera znalazł się w sytuacji strzeleckiej. W 6 min. Roman Dębinski wykonując rzut wolny po faulu Załężnego na Przybyle z odległości 25 min. nie dał tym razem szans Kazimierskiemu, a ówcześni komentatorzy uznali, że bramka może pretendować do strzału roku. Cios zadany przez przyjezdnych nie był jednak na tyle mocny dla Legii, ażby zdemolować jej morale i już trzy minuty później Majewski po celnym podaniu Barana wyrównał rezultat uderzeniem „z główki”.
Co do wydarzyło się minutę później wprawiło kibiców Legii w osłupienie. Oto Walczak niemal natychmiast po wznowieniu gry uderzył, a piłkę odbitą od poprzeczki, Rabenda skierował głową do bramki Wojskowych.
Motor tego dnia grał jak z nut, przy sparaliżowanych wręcz legionistach, czego skutkiem był kolejny starzał Wiatera, który tym razem jednak trafił w słupek.
Do końca pierwszej połowy stan bramkowy już się nie zmienił, a druga połowa byłą wręcz kalką pierwszej – popisu podopiecznych Bronisława Waligóry i świadectwem bezradności walczącej o mistrzostwo Polski Legii.
Brankę kontaktową zdobył w prawdzie w 68 min. Majewski, ale to Motor postawił „kropkę nad i” bramką strzeloną 80 min. przez Fiutę.
Motor dokonał niemożliwego i zwyciężył z faworyzowaną Legią na ich własnym stadionie 2:3.
Drużyny zagrały w składach:
Legia Warszawa: Kazimierski, Topolski, Janas, Załężny, Milewski (zastąpiony w 40 min. przez Sobczyńskiego), Baran, Tumiński, Majewski (zastąpiony w 81 min. przez Sikorskiego), Kusto, Adamczyk, Okoński.
Trener: Ignacy Ordon
Żółta karta: Załężny
Motor Lublin: Opolski, Fiuta, Chaberek, Dębiński, Szzczeszak, Pop (zastąpiony w 68 min. przez Mącika), Walczak, Rabenda, Wiatek, Lorenc (zastąpiony w 83 min. przez Komosę), Przybyła.
Trener: Bronisław Waligóra
CWKS Legia Warszawa – RKS Motor Lublin 2:3 (1:2)
Bramki dla Legii zdobyli: Majewski w 9 min. i 68 min.
Bramki dla Motoru zdobyli: Dębiński w 6 min., Rabenda w 10 min., Fiuta w 80 min.
Sędziował: Alojzy Jarguz (Suwałki)
Widzów: 12 tyś.
Po meczu z Legią Motor awansował na dziewiąte miejsce w tabeli, którą niezmiennie otwierał Widzew Łódź, Legią i Wisłą Kraków, a zamykała ją Odra Opole za Zagłębiem Sosnowiec i ŁKS Łódź. W następnej kolejce Motor Lublin zmierzyć się miał „u siebie” z Bałtykiem Gdynia z którą w rundzie jesiennej przegrał 0:1.
Zapraszamy do lektury pozostałych artykułów z serii: „Pierwszy sezon RKS Motoru Lublin w ekstraklasie”.
Fot. Zdjęcie poglądowe