Sezon 1965/1966 był dla Motoru Lublin pierwszym na zapleczu ekstraklasy. Choć zakończył się spadkiem do III ligi, klub zaliczyć może go do wyjątkowo ciekawych. Do najbardziej interesujących wydarzeń tamtego czasu zaliczyć można bez wątpienia mecz i zwycięstwo nad londyńskim Fulham z 13 kwietnia 1966 r. Choć spotkanie miało charakter wybitnie towarzyski, zapisało siew historii jako pierwszy mecz Motoru ze sportowcami (amatorami w tym przypadku) zza „Żelaznej Kurtyny”.
Lubin był trzecim przystankiem w tournée po Polsce piłkarzy związku metalowców Fulham Londyn. W dwóch poprzednich spotkaniach doznał sromotnych porażek z A-klasowym Prądnikiem 0:2 oraz 1:4 ze Starem Starachowice. Licznie zgromadzeni kibice na trybunach stadionu na Wieniawie spodziewała się zatem gładkiego zwycięstwa nad przyjezdnymi z Wielkiej Brytanii.
Drużyny wystąpiły w składach:
Fulham: Wyatt, Wilson, Mann, Grindrow, Winemann, Chew, Grandrow, Peterson, Botfield, Leonard Norman
Motor Lublin: Wężyk, Szafrański, Rześny, Podgórny (Rychcik), Wilkosz, Starek, Lisiewicz, Lackstein, Kleszczyński, Neuman, Marzec.
Mecz od początku traktowany był jako mecz towarzyski z „kolegami po fachu” (warto w tym miejscu przypomnieć, że zespół Motoru stowarzyszony był w związku metalowców), dlatego też charakter sportowy tego wydarzenia schodził na drugi plan. Jak wspomina ówczesna prasa, początkowo największą ciekawostką dla kibiców była.. fryzura „na Beatlesa” bramkarza drużyny przeciwnej.
Motor choć zaangażował w mecz zawodników (w składzie zagrało jedynie czterech zawodników z podstawowego składu) zwyciężył 2:0 (1:0) i wykazał się bardzo słabą postawą i brakiem chęci walki. Najbardziej „dostało” się Kleszczyńskiemu, który nie potrafił poradzić sobie z obrońcami drużyny przeciwnej, a jego nieudolne próby dryblingu wprawiały widownie w śmiech i zażenowanie.
Fot. Zdjęcie poglądowe