Malwina Kopron – zawodniczka KU AZS UMCS Lublin. Aktualna mistrzyni Polski, wicemistrzyni Świata z 2017 r. oraz wicemistrzyni Uniwersjady została „Lekkoatletką Roku” swojego klubu, podczas uroczystego podsumowania działalności sekcji. Podczas uroczystości udzieliła wywiadu Patrykowi Jakubczykowi – korespondentowi Lubelskiej Kroniki Sportu.
Patryk Jakubczyk: W jednym z wywiadów usłyszałem, że zostałaś „młociarką” przez swojego dziadka, który zabierał Ciebie na treningi. Powiedz, co było niesamowitego w tych treningach lub co zobaczyłaś w tym sporcie, że zaczęłaś rzucać młotem?
Malwina Kopron: To jest naprawdę cudowna historia. Jak byłam mała, dziadek spędzał ze mną bardzo dużo czasu. Zajmował się mną, kiedy rodzice byli w pracy. Cały czas chodziłam z nim na treningi, bo już wtedy prowadził grupę dzieci. Myślę, że tak naprawdę zaczęłam rzucać z nudów, siedziałam tam dzień w dzień, zaczęłam łapać za piłkę lekarską, za jakieś małe piłeczki, za krzesło. Kręciłam wszystkim, co się tylko dało. No i tak wykręciłem, że już 12 lat rzucam młotem. Także to jest jego zasługa i bardzo się cieszę, że wspólnie osiągamy sukcesy.
Patryk Jakubczyk: A pamiętasz, jak wyglądał Twój pierwszy rzut?
Malwina Kopron: Nie, ale do dziś pamiętam swoje pierwsze zawody. Rzucałam młotem 2 kg w Stalowej Woli. Rzuciłam może 31 lub 32m, a radości było więcej, niż po medalu na Mistrzostwach Świata w 2017 roku. Jako dziecko sprawiało mi to bardzo dużo frajdy i myślę, że dzięki temu też zaczęłam rzucać dalej i systematycznie chodzić na treningi
Patryk Jakubczyk: Z nudów zaczęłaś trenować rzut młotem. Wcześniej nie miałaś jakichś marzeń odnośnie tego, kim chcesz zostać w przyszłości?
Malwina Kopron: Chciałam być księżniczką, lecz było to nie do spełnienia. Tak naprawdę wtedy to nie myślałam, że będę zawodniczką na takim poziomie, choć wiedziałam, że mogę rzucać daleko. Z roku na rok robiłam duży progres, ale nie wiedziałam, że będę zawodniczką zgarniającą medale Mistrzostw Świata. Do teraz mam świetne wspomnienia: jak byłam mała, zaczynałam rzucać i nie wiedziałam, jak to będzie w przyszłości. A wiesz: teraz jestem w światowej czołówce, dlatego to wszystko jest tak wspaniałe. No i tak, jak już wspomniałam, cieszę się, że razem z dziadziem idziemy po te sukcesy.
Patryk Jakubczyk: Opowiedz mi o odczuciach, jakie towarzyszą Ci, gdy bierzesz ten ciężki młot, wchodzisz do koła, kręcisz się, rzucasz, a on leci na niebotyczne odległości?
Malwina Kopron: Odczucia? Gdy łapię młot i idę do koła to chcę po prostu pokazać pokazać się z jak najlepszej strony. Tak naprawdę chcę pokazać, że potrafię rzucać, że jestem silna, że bardzo mocno pracowałam przez cały rok, żeby osiągać takie sukcesy. A o czym myślę? O tym żeby wejść na lewą nogę i puścić luźno ręce. Dlatego na zawodach staram się wyłączyć całkowicie, być skoncentrowana tylko i wyłącznie na dobrym rzucaniu, a dopiero po zawodach jest czas na analizy i zastanowieniu się, co mogło pójść nie tak albo co poszło dobrze.
Patryk Jakubczyk: Mówiłaś nie raz w wywiadach, że przestałaś trenować z Czesławem Cybulskim, bo on „krzyczał”. Jak więc wyglądały treningi z nim?
Malwina Kopron: A ja w ogóle bardzo źle wspominam czasy z trenerem Cybulskim. To była droga przez mękę, a nie trening. Trener był bardzo niemiły i oczywiście był wymagający, ja to rozumiem. Jestem przygotowana do ciężkiej pracy i wtedy w wieku 18 lat, jak szłam do Poznania, też byłam gotowa. Jednakże zupełnie nie trafialiśmy do siebie i tak naprawdę już po roku chciałam stamtąd wracać. Gdybym nie wróciła po Igrzyskach Olimpijskich w Rio tutaj, na lubelszczyznę do dziadzia, to zapewne już bym nie rzucała młotem. Byłam tak wypompowana psychicznie i nie wyobrażam sobie, że trener może tak traktować zawodnika. Było naprawdę ciężko jednak wróciłam dużo silniejsza i zdobyłam później od razu medal mistrzostw świata i mam nadzieję że jeszcze czeka mnie tutaj sporo sukcesów.
Patryk Jakubczyk: Wracasz więc do Lublina. Jak myślisz, jakie znaczenie dla miasta ma fakt, że posiada takich sportowców, jak Ty?
Malwina Kopron: Zacznijmy od tego, że bardzo się cieszę, że jestem w klubie AZS UMCS. Cieszę się, że coraz więcej zawodników decyduje się na start w barwach naszego klubu. Nie będę ukrywać, że miasto bardzo mocno wspiera klub i to naprawdę widać gołym okiem. Jak rozmawiam ze znajomymi z innych klubów, to oni nie mają takiego wsparcia. Bardzo fajnie, że Lublin może pokazać na arenie międzynarodowej jakich ma wspaniałych zawodników, że wszyscy chcą reprezentować to miasto i mam nadzieje, że będzie nas jeszcze więcej.
Patryk Jakubczyk: No dobrze, cofnijmy się teraz dwa lata wstecz. Czy na miesiąc przed Mistrzostwami Świata w Londynie zdawałaś sobie sprawę z tego, że możesz sięgnąć po ten brązowy medal? Jak opiszesz swoją formę z tamtego okresu?
Malwina Kopron: Teraz mogę mogę o tym powiedzieć, bo wiedziałam, że forma rośnie z tygodnia na tydzień. Jadąc do Londynu l w głębi serca mówiłam, że jadę po medal i nie chciałabym być bez niego wracać. No i pokazałam klasę rzucając ponad 74m. O ile dobrze pamiętam, byłam najmłodszą finalistką, miałam wtedy 22 lata, a to było naprawdę spełnienie marzeń. Dziesięć lat ciężkiej pracy żeby zdobyć jeden medal! Dla kogoś wydaje się, że to takie proste zdobyć zdobyć medal mistrzostw świata. Nie! To nie jest proste, szczególnie w tej konkurencji, gdzie dziewczyny mają już trochę lat i tutaj wyniki idą z doświadczeniem. Dlatego to było bardzo duże przeżycie i było przy tym bardzo dużo euforii. Mam nadzieję, że jednak z moją ambicją nie poddam się i jeszcze parę razy stanę na podium.
Patryk Jakubczyk: W tych zawodach przegrałaś między innymi z Anitą Włodarczyk, naszą arcymistrzynią. Czy to dla Ciebie dodatkowa motywacja móc podpatrywać Anitę, startować z nią w jednych zawodach?
Malwina Kopron: Tak! To jest dla mnie motywacja, zwłaszcza, że z Anita jeździmy razem na obozy, także w przyszłym roku już na początku jedziemy razem na zgrupowanie do Stanów. Bardzo się cieszę, że mogę podpatrywać, jak trenuje, że mogę widzieć na czym pracuje podczas treningu technicznego. Mogę podpatrywać ją, dużo się od niej uczyć. Trener Kaliszewski również dużo pomaga, także mamy opiekę, mamy wspaniałych ludzi wokół. Jest to naprawdę sprzyjająca atmosfera żeby zdobywać medale. Zabawne jest to, że w 2008 lub 2009 roku brałam autograf od Anity i chyba gdzieś mam tą torbę w domu, na której ona mi się podpisywała. Mamy jeszcze 2019 rok a ja jeżdżę z nią na zgrupowania i jest moją koleżanką z którą jestem na „Ty”. No na chwilę obecną mam nadzieję, że moja kariera sportowa będzie się rozwijała i wiem że stać mnie na dalekie rzucanie. Czy 83m? Tego nie wiem, bo nie ukrywam, że mam dosyć skromne warunki fizyczne, nie jestem zbyt wysoka, nie mam też zbyt dużej masy… Mam nadzieję wykorzystać jednak w przyszłym roku swój potencjał.
Patryk Jakubczyk: Co się stało w ciągu tych ostatnich dwóch lat?
Malwina Kopron: Co się stało? Po sukcesie w roku 2017 dołożyłam sobie bardzo dużo pracy i myślę, że w pewnym momencie organizm już nie wytrzymał. Wyniki były w okolicach 72m. No niby to nie jest mało, ale to nie było to, czego się spodziewałam. Pod koniec roku było już zdecydowanie lepiej. Rzuciłam 75m na memoriale Kamili skolimowskiej w Chorzowie, miałam świetną serię rzutów po 73-74m. Jeżeli chodzi o Doha to bardzo źle wspominam te Mistrzostwa, ale mentalnie już pogrzebałem te zawody. To było tak, że przykładowo miałam na treningach jeden bardzo mocny i ładny rzut a za chwilę miałam dwa, trzy rzuty nieudane. No i niestety tak było w eliminacjach. Myślę, że tutaj troszeczkę zgubiła mnie chwila niepewności, jedna myśl, która utknęła mi w głowie. Byłam w formie i naprawdę mogłam zdobyć ten medal, jednak nie ma co do tego wracać, bo tak naprawdę nic już nie zmienię.
Patryk Jakubczyk: W przyszłym roku odbędą się Igrzyska Olimpijskie w Tokio. Wiesz już jak będzie wyglądać Twój okres przygotowawczy do igrzysk?
Malwina Kopron: Jeszcze nad tym pracujemy, ponieważ nie ma terminów wszystkich startów jak np. Diamentowa Liga tak, jak mój Michał -kulomiot – ma wyznaczone starty. U nas tak niestety nie ma, zapewne dowiem się na parę miesięcy przed sezonem, gdzie go rozpocznę, zapewne będzie to w okolicach maja. Na ten moment wiem, że lecę do Stanów, potem może Japonia lub Turcja, zobaczymy jak to się potoczy.
Patryk Jakubczyk: Masz już jakieś plany odnośnie tych igrzysk, będziesz chciała pokazać, jaka naprawdę jest Malwina Kopron?
Malwina Kopron: Dokładnie tak, taki jest plan, żeby pokazać, że mogę daleko rzucać. Także spokojna głowa, bardzo ciężki trening… Na szczęście jestem gotowa do pracy. No i nic tylko czekać, już nie mogę się doczekać tych igrzysk.
Wywiad przeprowadził: Patryk Jakubczak
Lublin. 7.12.2019 r.