Lubelski boks w latach 50′ i 60′ XX wieku przeżywał swój renesans. W jaki sposób sezon 1958 r. podsumował Kazimierz Sobocki Prezes Lubelskiego Okręgowego Związku Bokserskiego?
Redaktor: Jak ocenia pan poziom rozgrywek w bokserskiej klasie A?
Kaźmierz Sobocki: Na ogół dobrze. Siedem drużyn w klasie A, z tego 6 posiada dobre jak na tę klasę zespoły. Największą rewelacją był zespół LZS Grom Hrubieszów posiadając takich zawodników jak: Bowszyc, Krupa, Serwan, Dziadek. Najsłabiej wypadł Start ze względu na brak nie tylko rezerw, ale nawet podstawowej dziesiątki. System rozgrywek (bez rewanżów) ustalony z zainteresowanymi klubami – moim zdaniem – był błędny. Należało raczej podzielić zespoły na dwie grupy. Mistrz Klasy A Avia Świdnik w zeszłorocznej formie to pewny kandydat do II lifi. W obecnej zaś formie zademonstrowanej w klasie A a w szczególności w meczu z Motorem FSC, szans takich posiadać nie będzie.
Redaktor: Kogo uważa pan za najlepszego boksera w 1958 r.?
Kaźmierz Sobocki: Na to pytanie już od szeregu lat odpowiedź jest jedna – Henryk Kukier.
Redaktor: Czy w tym roku błysnął jakiś talent w boksie lubelskim?
Kaźmierz Sobocki:Nieprzeciętny talent posiada Wójtowicz z Motoru FSC. Ten chłopak ma doskonały refleks i intuicję. Obserwowaliśmy go podczas wszystkich jego walk, a w szczególności w ostatniej walce z Góralskim (Avia). Należy jednak nad nim dużo popracować, ponieważ nieraz po otrzymaniu paru mocniejszych ciosów, względnie gdyby znajduje się w zwarciu, zupełnie się gubi. Jeśli mowa o talentach to z przykrością trzeba stwierdzić, że marnuje się duży talent, dobrze wyszkolony technicznie Berejowski. Żeby chciał on racjonalnie trenować i gdyby zdobył kondycję, której zupełnie nie posiada i walczył tak jak w I rundzie na meczu ze Lwowem, względnie z Kukierem, miałby poważne szanse na czołowe miejsce w Polsce.
Redaktor: Jakie błędu w wyszkoleniu najczęściej popełniają bokserzy?
Kaźmierz Sobocki: Nasi pięściarze zapominają, że lewa-prosta, jest podstawą dobrej technicznie walki. To samo odnosi się do zejść, czy zwodów oraz w mniejszym stopniu pracy nóg.
Redaktor: Czy fundusze na rozwój lubelskiego boksu były wystarczające?
Kaźmierz Sobocki: Przy oszczędnej gospodarce i dużej ilości pracy społecznej – tak. Lecz bardzo wskazane byłoby posiadanie przez związek dobrego trenera, który kontrolowałby prace szkoleniową w klubach oraz nadawałby jej właściwy kierunek.
Redaktor: Jakim argumentem odparłby pan ataki na boks?
Kaźmierz Sobocki: Boks atakowany jest za jego rzekomo szkodliwy wpływ na zdrowie zawodników. Na pierwszy zarzut wypowiedzieli na podstawie swoich wieloletnich badań i obserwacji. Boks atakowany był tylko przez nielicznych lekarzy i to takich którzy tę dyscyplinę znali tylko z pracy. Zaś ilość wypadków w boksie jest znikoma w porównaniu np.: narciarstwem, automobilizmem, żużlem czy nawet hokejem na lodzie.
Redaktor: Jak powinna, zdaniem pana, wyglądać reprezentacja okręgu?
Kaźmierz Sobocki: Waga musza: Kukier, Zakrzewski (Plak lub Goluch), Góralski, Sygacz, Serwan, Dąbrowski, Krajwski, Krasnożon, Krupa, Drewicz.
Redaktor: Co najbardziej utrudniało działalność Związku w 1958 r.?
Kaźmierz Sobocki: Przekładanie interesów klubów ponad ogóle. Antagonizmy klubowe i osobiste często brały górę. Na zebraniach za dużo mówiono a za mało było faktycznej pracy. Odczuwaliśmy brak chętnych na sędziów ringowych.
Źródło: Kurier Lubelski, R. 2 nr 343 (19 grudnia 1958)