Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin – Ślęza Wrocław 61-56

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin pokonała we własnej hali Ślęzę Wrocław 61-56. Dla akademiczek była to szósta wygrana w sezonie 19/20. 

Wynik spotkania otworzyła Dominika Owczarzak ‒ była zawodniczka Pszczółki, dzięki trafieniu której Ślęza prowadziła 2-0. W kadrze meczowej Wrocława oprócz wspomnianej już rozgrywającej były także trzy inne zawodniczki z przeszłością w Lublinie. W kontrze do przyjezdnych dobrą akcją podkoszową odpowiedziała Jovana Popovic i mieliśmy remis 2-2. Właśnie ta koszykarka była wiodącą postacią w szeregach gospodyń w pierwszej kwarcie. Po drugiej stronie kosza brylowała Ana Pocek. Obie ekipy trzymały się na dystans. Na trzy minuty przed końcem mieliśmy wynik 14-14. Ostatecznie minimalną przewagę po dziesięciu minutach gry w hali MOSiR imienia Zdzisława Niedzieli miały wrocławianki.

Rezultat ustaliła Cierra Burdick (16-18).

Kolejna odsłona rozpoczęła się od trzech oczek Agaty Dobrowolskiej (16-21). Po jej trafieniu trener Pszczółek ‒ Krzysztof Szewczyk poprosił o czas. Ale po nim nadal lublinianki nie potrafiły przeprowadzić skutecznej akcji. Kolejną “trójkę” tym razem za sprawą Neveny Jovanovic rzuciła Ślęza (16-24). Na swoje pierwsze punkty gospodynie czekały ponad cztery minuty. Jednego z dwóch osobistych wykorzystała Briana Day (17-24). Chwilę po tym straty próbą z dystansu zmniejszyła Julia Adamowicz (20-24). Czas na żądanie wziął szkoleniowiec Ślęzy ‒ Arkadiusz Rusin. Ten pomógł, bo szybko po powrocie na parkiet zawodniczki z Dolnego Śląska zagrały dobre dwie akcje zakończone dwoma trafieniami zza linii 6.75 metra. Przy stanie 20-29 przerwę wziął trener gospodyń. Końcówka drugiej kwarty była nieco lepsza w wykonaniu akademiczek, które zdołały zbliżyć się do rywalek na zaledwie dwa oczka. Wynik pierwszej połowy praktycznie równo z syreną ustaliła Popovic (29-31).

Po zmianie stron szybko wyrównała Day (31-31). Mecz przybrał rumieńców. Zespoły zaczęły grać na większej intensywności. Ślęza miała już przewagę kilku oczek (33-36), ale Pszczółki zanotowały serię trzech trafień (40-33) i trener Rusin poprosił o time-out. On ostudził trochę zapędy miejscowych. Wrocław za sprawą Dominiki Owczarzak i Cierry Burdick doprowadził do remisu (40-40). Pszczółki jednak dalej grały swoje, co ważne zaczęły być bardziej skuteczne w rzutach z półdystansu. Po trafieniu Alexis Peterson ponownie prowadziły różnicą czterech oczek (44-40). Na minutę przed końcem znowu jednak był remis (44-44). Piłkę w środkowej strefie boiska przechwyciła Owczarzak, a następnie bez żadnych problemów umieściła ją w koszu. Po trzech kwartach wszystko było sprawą otwartą (45-44).

W czwartej odsłonie od początku trwała wymiana punkt za punkt. Po upływie około czterech minut Pszczółki po trafieniu Amy Degbeon odskoczyły na trzy oczka (53-50). Trener Rusin błyskawicznie wziął czas. Po nim gospodynie mogły powiększyć przewagę, ale w stuprocentowej sytuacji przestrzeliła Peterson. Chwilę później trafiła Day i było już pięć punktów zapasu (55-50), co w tak równym meczu było sowitą zaliczką. Tym bardziej, że do końca zostały niecałe cztery minuty. Gdy oba osobiste wykorzystała Degbeon, zwycięstwo gospodyń było coraz bliżej (57-50). Ślęza miała na koncie już pięć przewinień, co dodatkowo utrudniało jej sytuację. Pszczółki pewnie dowiozły przewagę do końca, ostatecznie pokonując Ślęzę 61-56.

– Dobrze i w miarę konsekwentnie graliśmy przez siedemnaście minut. To jest drugi mecz, w którym zatrzymujemy rywalki na 61-62 punktach. To nam niczego nie gwarantuje, bo mamy ograniczenia w ataku. Trudno w jakikolwiek sposób na to wpłynąć, jeśli nie podejmujemy gry jeden na jeden, tylko szukamy rzutów dystansowych. Oczywiście, jeśli jest ich pięć, dziesięć do przerwy ‒ dobrze się gra. Jednak później, gdy rzut “nie siedzi”, trzeba szukać gry do kosza. My tego nie robimy. Wynik ofensywny jest, jaki jest. Nie na tym polega koszykówka. ‒ komentował spotkanie na pomeczowej konferencji trener Ślęzy, Arkadiusz Rusin.

– Trener Ślęzy wspomniał, że dobrze zagrali pierwsze siedemnaście minut. Dla nas z kolei było to najgorsze siedemnaście minut w tym sezonie. Gra się zupełnie nie kleiła. Nie mogliśmy sobie poradzić z agresywną obroną Ślęzy. Później wróciliśmy do gry. Tak, jak mówię: to nie było dobre spotkanie w naszym wykonaniu. Mieliśmy problem z prostymi lay-upami, rzutami wolnymi. Ale mecze jak te, trzeba wygrywać. Z tego się cieszymy. Myślę, że oba zespoły mogły dzisiaj wygrać. Szczęście było po naszej stronie. Pracujemy dalej. ‒ mówił trener Pszczółki, Krzysztof Szewczyk.

 

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin ‒ Ślęza Wrocław 61-56 (16-18, 13-13, 16-13, 16-12)

Pszczółka Polski Cukier AZS UMCS Lublin: Alexis Peterson (11), Briana Day (15),Zuzanna Sklepowicz, Agnieszka Szott-Hejmej, Wiktoria Duchnowska (DNP), Julia Adamowicz (9), Anna Pawłowska (DNP), Ama Degbeon (4), Jovana Popovic (18), Giedrė Labuckienė (4), Olga Trzeciak (4).

1KS Ślęza Wrocław: Cierra Burdick (10), Agata Dobrowolska (5), Nevena Jovanovic (18), Patrycja Klatt (DNP), Daria Marciniak, Dominika Owczarzak (8), Kinga Piędel (DNP), Ana Pocek (9), Magdalena Szajtauer, Abigail Glomazic (6)

 

Źródło: AZS UMCS. fot. Michał Piłat. Autor: Kamil Wojdat

Dodaj komentarz

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej o plikach cookies znajdziecie Państwo w naszej polityce prywatności.

Skip to content